Zdaniem naszego gościa, ten coraz lepszy wskaźnik to efekt wprowadzenia w Polsce tak zwanych parytetów, czyli zasady, że na listach wyborczych musi być co najmniej 35 procent kobiet (albo mężczyzn).
- Dowodem może być Senat, gdzie są jednomandatowe okręgi wyborcze. Tam kobiet jest tylko 13 procent - mówi Wiese.
Co ciekawe, w Niemczech, odsetek kobiet w Bundestagu wynosi 31 procent i jest najniższy od 19 lat.
- W Niemczech nie ma kwot obowiązujących wszystkie partie, tam są tylko uregulowania wewnątrzpartyjne - mówi nasz gość. - Zieloni zdecydowali, że połową ich kandydatów powinny być kobiety, za to w CDU 30 procent. Takie ugrupowania jak FDP czy AfD nie mają takich kwot i być może stąd taki, a nie inny wynik tegorocznych wyborów.