Nasz gość przyznał, że z polskiej perspektywy amerykański system wyborczy może się wydawać nieco dziwaczny, bo Trump wygrał, choć Hillary Clinton dostała prawie 3 miliony głosów więcej.
- Ojcowie założyciele zdecydowali, że trzeba wprowadzić bezpiecznik w postaci elektorów, którzy w razie takiej potrzeby zablokowaliby wybór kogoś nieprzewidywalnego - mówił Nicieja. - Teoretycznie elektorzy nie muszą się kierować wolą wyborców, choć w niektórych stanach są za to kary, ale w praktyce tak się nie dzieje. Amerykański system działa sprawnie od ponad 200 lat i jest stabilny.
Kolejnym filarem tej stabilności jest fakt, że system, w którym zwycięzca bierze wszystko, wymusza polaryzację sceny politycznej - walczą ze sobą dwie wielkie partie a ewentualne frakcje muszą się zmieścić w ramach tych partii, ewentualnie walcząc o to, by wpłynąć na jej program, jak zrobiła to w ostatnich latach w partii republikańskiej Tea Party.