Turkmenistan/ Bez łapówki ani pracy, ani indeksu uczelni wyższej
W Turkmenistanie każdego roku ponad 80 tys. osób kończy szkołę średnią, a ok. 20 tys. ubiega się o miejsce na jednej z uczelni wyższych. Radio Swoboda podaje, że coraz więcej młodych ludzi wybiera naukę za granicą, choćby w Rosji, a głównymi tego powodami są: gigantyczna korupcja, permanentny kryzys gospodarczy w kraju, masowe bezrobocie oraz niemożność podejmowania legalnej pracy przez studiujące osoby. w Turkmenistanie przyłapanie studenta na pracy może skutkować wydaleniem go z uczelni.
„Jest wiele rodzin, które żyją z pieniędzy wysyłanych przez dzieci, które wyjechały na studia” - powiedział w rozmowie z Radiem Swoboda mieszkaniec wilajetu (obwodu) lebapskiego na wschodzie kraju. Młodzi Turkmeni wyjeżdżają za granicę również dlatego, że zdobycie indeksu krajowej uczelni wymaga wręczenia łapówki.
"Aby dostać się na studia płatne, trzeba wyłożyć co najmniej 2,5-3 tys. dolarów. Aby dostać się na bezpłatne wydziały, gdzie można również otrzymać stypendium, trzeba dać od 10 do 50 tys. dolarów" - powiedział pod warunkiem zachowania anonimowości mieszkaniec Turkmenabatu. Są to kwoty niewyobrażalne dla większości mieszkańców kraju, w którym średnie wynagrodzenie ledwie przekracza równowartość 700 dolarów.
Zdobycie pracy w kraju rządzonym przez Serdara Berdimuchamedowa również wiąże się z wręczeniem łapówki. Jak podaje redagowany w Holandii przez turkmeńskich uchodźców portal turkmen.news, w obwodzie bałkańskim informacje o wakatach są publikowane przez władze, lecz osoby poszukujące pracy muszą dawać łapówki, by ją dostać. Nawet za stanowisko dozorcy trzeba zapłacić do 1 tys. USD. Gdy poszukujący zatrudnienia odmawia, jest informowany, że stanowisko już obsadzono. Redakcja portalu twierdzi, że sytuacja wygląda podobnie w całym kraju.
Wielu mieszkańców Turkmenbaszy, miasta położonego w zachodniej części kraju, nad Morzem Kaspijskim, latami nie może znaleźć pracy. Zgłaszanie się do urzędu pracy nie ma sensu, ponieważ petent dowiaduje się, że za zatrudnienie trzeba zapłacić. Dotyczy to nawet tych bezrobotnych, którzy powołują się na znajomości z wysoko postawionymi osobami. Pracownicy urzędu pracy dają do zrozumienia, że bez łapówki nie mogą nic zrobić, bo miejsc pracy brakuje.
Teoretycznie możliwe jest - pisze turkmen.news - wywieranie nacisku poprzez prokuraturę na kierownictwo przedsiębiorstwa szukającego pracowników. Ale nawet jeśli w ten sposób zdobędzie się pracę, nowy pracownik długo nie zagrzeje miejsca w nowym miejscu, bo kierownictwo będzie szukało sposobu, by się go pozbyć. Wcześniej portal informował, że dochodzi do absurdów: przedsiębiorstwa państwowe same znajdują potrzebnych specjalistów, oferują im pracę, a potem domagają się łapówki w zamian za zatrudnienie.
W tej sytuacji nie dziwi, że coraz więcej obywateli Turkmenistanu stara się wyjechać do pracy za granicę, choćby do Rosji. Jednocześnie władze starają się im to utrudnić, przeciągając w nieskończoność procedurę wydania paszportu. Czas oczekiwania można jednak skrócić - oczywiście w zamian za łapówkę dla urzędnika.
W styczniowym raporcie organizacji Transparency International Turkmenistan po raz kolejny został sklasyfikowany na jednym z ostatnich miejsc pod względem korupcji.
Sebastian Markiewicz (PAP)
sm/ akl/