Imielski: big techy trzeba okiełznać
Pytany o ocenę wniesionych we wtorek przez Senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu poprawek do projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Roman Imielski powiedział: "przede wszystkim dobrze się dzieje, że rząd cały czas współpracuje z przedstawicielami środowisk wydawców, dziennikarzy i redaktorów i że zdaje sobie, iż big techy trzeba okiełznać". "Ten monopol big techów i wykorzystywanie naszej pracy - muszą się skończyć" - podkreślił zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
"Ja jednak bardzo żałuję, że w tych rozwiązaniach, które wypracowano w zespole złożonym z przedstawicieli wydawców, urzędników Ministerstwa Kultury i przedstawicieli Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), i które nie były łatwe, nie ma tej bardzo szybkiej ścieżki administracyjnej do rozstrzygania sporów pomiędzy mediami i big techami, czyli że nie ma w tym projekcie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK)" - mówił. "Jednak rozumiem, że były pewne problemy, więc zastosowano inne rozwiązania administracyjne. Wyznaczenie prezesa UKE do prowadzenia mediacji i arbitrażu wydłuża ścieżkę sądową do dwóch i pół roku. Ona ma być wydłużona, bo przecież jeszcze nie mamy tej ustawy. Ten projekt ustawy z wprowadzonymi poprawkami po przegłosowaniu w Senacie wróci jeszcze pod obrady Sejmu" - przypomniał Imielski.
Zwrócił uwagę, że "wybór instytucji do mediacji i arbitrażu z big techami był mniej ważny". "Chodziło raczej o szybką ścieżkę rządową" - ocenił.
"Z czego to wynika. W świecie cyfrowym te zmiany zachodzą bardzo szybko. Należy zakładać, że jeśli nawet te terminy - 18 miesięcy w pierwszej i 12 miesięcy w sądzie drugiej instancji - na spory pomiędzy wydawcami i platformami cyfrowymi będą zachowane, to sytuacja technologiczna i konkurencyjna na rynku cyfrowym ulegnie zmianie" - wyjaśnił zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
"Za chwilę staną przed nami wielkie wyzwania związane ze sztuczną inteligencją. To też będzie wymagało kolejnych rozwiązań w Sejmie i Senacie" - tłumaczył.
Roman Imielski podkreślił, że "kluczowe dla wydawców jest rozszerzenie praw pokrewnych". "W dużym skrócie chodzi o to, żeby objąć koncerny technologiczne koniecznością płacenia tantiem twórcom, wydawcom i autorom" - zaznaczył zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".
Poprawki wprowadzone we wtorek przez Senacką Komisję Kultury i Środków Przekazu do projektu nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zakładają m.in., że organem wyznaczonym do prowadzenia spraw związanych z ustaleniem wynagrodzenia dla wydawców za korzystanie z publikacji prasowych online przez platformy cyfrowe jest prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Jak poinformował na posiedzeniu Senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu wiceszef MKiDN Andrzej Wyrobiec, "w pierwszej kolejności zakłada się polubowne ustalenie wynagrodzenia w drodze negocjacji, a następnie dopiero mediacji przeprowadzonej przez prezesa UKE". "Ingerencja prezesa UKE będzie następować po bezskutecznym przeprowadzaniu przez strony mediacji" - dodał.
"Przyjmie ona formę orzeczenia administracyjnego ustalającego wartość wynagrodzenia lub sposób jego obliczenia. Wydawcy będą mogli uczestniczyć w postępowaniu samodzielnie lub w grupie kilku wydawców w ramach jednego postępowania" – wskazał Andrzej Wyrobiec.
Zapewnił, że wydawcom i usługodawcom zostanie zapewnione prawo wniesienia sprzeciwu do sądu powszechnego specjalizującego się w sprawach własności intelektualnej. "Sądy będą orzekać w skróconych terminach – 18 miesięcy w przypadku pierwszej instancji i 12 miesięcy w przypadku drugiej instancji" – wyjaśnił.(PAP)
gj/ wj/ lm/