Paryż - koszykarz reprezentacji Polski Mazurczak: chcę pomóc drużynie w bitwie o marzenia
Nie licząc Jeremy’ego Sochana, Mazurczak jest koszykarzem z najmniejszym stażem w ekipie biało-czerwonych – rozegrał w niej 14 spotkań i zdobył 24 punkty, ale jego boiskowe doświadczenie, spryt i pewność siebie są drużynie bardzo potrzebne.
Do reprezentacji wrócił po dłuższej przerwie. Zaczynał jeszcze w tej prowadzonej przez Mike’a Taylora, był też w kadrze trenera Igora Milicica trzy lata temu. Zapytany przez PAP po wtorkowym treningu w Walencji, jak odnajduje się w obecnej kadrze, zapewnił, że bez problemu.
„Znam chłopaków już kilka lat, niemal wszystkich, którzy są tutaj. Oczywiście, są też nowe twarze. Niektórych poznałem na poprzednich zgrupowaniach kadry, innych znam z polskiej ligi. Miło ich zobaczyć i wspólnie pracować” - przyznał.
Mierzący 188 cm, 30-letni rozgrywający potwierdził, że czuje się coraz pewniej w momentach, gdy wychodzi na parkiet, by prowadzić grę. Nie raz w meczach kontrolnych reprezentacji zaprezentował podania, jak w zespole King Szczecin, gdzie w ataku często niemal wkładał kolegom piłkę do rąk pod samym koszem.
„Najpierw próbuję pomóc drużynie. Nieważne jak, tylko żeby pomóc zespołowi. Próbuję atakować, otworzyć innych chłopaków. Myślę, że to jest moja najsilniejsza strona, żeby znaleźć innych na dobrej pozycji. Nie patrzę na siebie. Jestem skoncentrowany na tym, żeby pomóc drużynie wygrywać” - wyjaśnił.
Jako jeden z nielicznych trafił do obecnej kadry bez żadnej przerwy po zakończonym sezonie ligowym, krótkiego nawet odpoczynku. Na zgrupowanie do Wrocławia przyjechał tuż po zakończeniu finałowej rywalizacji Kinga z Treflem Sopot o mistrzostwo Polski.
„Jest ok. Mogło być lepiej, ale i mogło być gorzej. Czuję się dobrze. Robię wszystko, żeby utrzymać kondycję – dużo spania, dużo chodzę, trzymam odpowiednią dietę. Najważniejsze, że tutaj jestem. Cieszę się, że mogę pomóc kadrze i wesprzeć chłopaków w bitwie o marzenia” - zadeklarował.
Na drodze do ich spełnienia staną Bahamy w środę, a nazajutrz Finlandia. Na pytanie, czy koszykarze reprezentacji rozmawiają między sobą o tym, który przeciwnik w turnieju w Walencji jest mniej wygodny, Mazurczak odpowiedział: „Nie. Tutaj każdy z rywali ma ten sam cel – pojechać na igrzyska. Wszyscy gracze z tych sześciu drużyn mają takie same marzenia. Każdy przyjechał tu po to samo. Taki jest ten turniej – wszyscy biją się o najwyższą stawkę. Nieważne z kim, chodzi o to, by wygrać każdy kolejny mecz”.
Czy jest jakiś zawodnik w kadrze, z którym najlepiej mu się gra?
„Oczywiście fajnie jest obsłużyć Olka Balcerowskiego wysoko nad koszem, także Olka Dziewę. Myślę, że rozumiemy się bez słów. Ale przecież wszyscy w naszej kadrze umieją grać w kosza. Wspaniale jest być wśród dobrych, doświadczonych graczy” - zaznaczył.
W minionym sezonie rozgrywający urodzony w Chicago zadebiutował z Kingiem w Lidze Mistrzów FIBA, wstępując na wyższy poziom w karierze. Ten turniej też jest dla niego następną, wyższą półką. Reprezentacja Polski ostatni raz wystąpiła w igrzyskach olimpijskich w Moskwie w 1980 roku.
„To coś wspaniałego, ekscytującego reprezentować kraj. Na pewno każdy daje tu z siebie wszystko, codziennie na sto procent podchodzi do treningu. Chce się pokazać z dobrej strony. To jest krótki okres – nie dziewięć, dziesięć miesięcy jak w rozgrywkach ligowych. Rywalizować z najlepszymi w takim turnieju to wielkie wyzwanie”.
Czy zdarzyło mu się kiedyś grać cztery mecze w pięć dni, bo z takim planem reprezentacja przyjechała do Walencji?
„Może… w liceum, ale to było dawno temu. Ok, finały były co drugi dzień. Tutaj na pewno będzie ciężko, ale każdy przyjechał rywalizować na takich warunkach. Mam nadzieję, że zagramy te pięć spotkań, a na wakacje pojedziemy w sierpniu, po igrzyskach w Paryżu" - zakończył.
Początek środowego meczu grupy B Polska - Bahamy w Pavello Fonteta de Sant Luis o godz. 17.30.
Do półfinału awansują po dwie najlepsze drużyny z grup A i B. Prawo startu w igrzyskach Paryżu wywalczy tylko zwycięzca turnieju.
Z Walencji – Marek Cegliński (PAP)
cegl/ co/