Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru-Mru wyjawił, w jaki sposób wymyśla skecze
„Czasem coś usłyszę, czasem coś zobaczę, czasem sobie coś wynotuję, że ktoś coś śmiesznego powiedział. I potem na przykład leżę sobie wieczorem w łóżku i przychodzi myśl: +Kurczę, a może to byłby dobry pomysł na skecz+. Ale też nigdy nie staram się jakoś specjalnie nasłuchiwać, podglądać, nie poświęcam swojej energii, żeby tych pomysłów szukać. One do mnie zawsze same przychodziły, więc z dużą nadzieją czekam, że dalej będą przychodzić” – opowiada w rozmowie z PAP Life Marcin Wójcik.
„Dopiero, jak ten pomysł zakiełkuje, to zaczynam pisać. To też ciekawostka - zawsze piszę między piątą a ósmą rano. Zimą jest jeszcze ciemno, ale ja to uwielbiam, wtedy mój mózg pracuje na bardzo wysokich obrotach” – przyznaje komik.
Najwyraźniej ta strategia ma sens, bo kabaret Ani Mru-Mru działa już od 25 lat, a jego popularność nie słabnie.
„Właściwie niemal od zawsze, jeszcze w szkole podstawowej czy liceum, wiedziałem, że mam łatwość opowiadania dowcipów, że wszyscy wtedy milkną, słuchają tego żartu i wybuchają śmiechem na koniec. Ta pasja siedziała we mnie od dawna, ale w czasie studiów gdzieś mocno się aktywowała. I w momencie, kiedy spróbowałem robić kabaret, to zapomniałem o piłce zupełnie” – mówi ten absolwent AWF-u w Białej Podlaskiej i niegdysiejszy piłkarz Lublinianki. (PAP Life)
ikl/ag/