Francja/ Wyborcy w Saint-Denis: chcemy głosować za Francją równości
Lokal wyborczy w Saint-Denis mieści się w merostwie, tuż obok słynnej bazyliki św. Dionizego. W Saint-Denis prawie jedna trzecia mieszkańców to imigranci. Zarazem tu właśnie wychował się Jordan Bardella, szef skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN), które prowadzi w sondażach i po raz pierwszy może przejąć władzę w kraju.
Idąca głosować para zgadza się z opinią, że niedzielne wybory są historyczne. "Ci, kórzy nie idą głosować, robią głupstwo" - mówi mężczyzna o imieniu Erwin. "Te wybory będą miały zasadnicze znaczenie dla Francuzów" - uważa.
Ocenia, że po raz pierwszy od dawna widać wzrost ugrupowań skrajnych, szczególnie - Zjednoczenia Narodowego i podkreśla, że po raz pierwszy premierem może zostać polityk tej partii.
Chodzi o Bardellę, który pochodzi z rodziny o korzeniach włoskich, co sam często podkreśla. Polityk idzie na wybory pod hasłem ograniczenia imigracji, w tym zniesienia "prawa ziemi", dzięki któremu dziecko imigranckich rodziców urodzone we Francji uzyskiwało obywatelstwo.
Innym postulatem Zjednoczenia Narodowego jest zakazanie osobom z podwójnym obywatelstwem sprawowania "strategicznych urzędów". To spowodowało zarzuty wobec skrajnej prawicy, że narusza zasadę równości obywateli.
W Saint-Denis silna jest lewica, w tym skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI). Partia ta przed niedawnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego uczyniła motywem swej kampanii wyborczej konflikt w Strefie Gazy, ostro krytykując Izrael. Zarzucano jej instrumentalizowanie tego tematu, by pozyskać wyborców wśród muzułmanów mieszkających we Francji.
W eurowyborach LFI wygrała w departamencie Sekwana-Saint-Denis, zdobyła 37 proc. głosów, zostawiając w tyle partię Bardelli.
Para, która głosuje w Saint-Denis w niedzielę nie mówi o swych sympatiach politycznych ani nie krytykuje nikogo. Pauline, towarzyszka Erwina, mówi po prostu, że oczekuje "równości, braterstwa i miłości, by dla każdego było miejsce, by każdy mógł wyrażać" swoje poglądy.
"Chcemy głosować za Francją wolną, Francją równości, w której żyje się w doskonałej harmonii. Gdzie rządzi braterstwo, równość i miłość - bez podziału na rasy i religie. To dlatego przyszliśmy tutaj dzisiaj, by zagłosować" - mówi Pauline.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ kar/