ME 2024 - media: mistrzostwa mogą zrobić więcej dla Europy niż jakiekolwiek przemówienia polityczne
Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej 2024 w Niemczech to "nic innego, jak kartonowe wystawy w supermarketach, zawyżone ceny naklejek i ocean wątpliwości". Ale "hamulce zostały zwolnione po pierwszych 90 minutach turnieju. Niemcy świętują. Świętuje też wielu kibiców z innych uczestniczących krajów: Szkoci, Albańczycy, Włosi, Holendrzy i Polacy" - czytamy.
"Jeśli mecz otwarcia w Monachium pomiędzy Niemcami a Szkocją miał być pierwszym testem nastrojów, to można dojść tylko do takiego wniosku: nastroje są gigantyczne" - zauważa RND.
Szczególnie szkoccy kibice odegrali w tym swoją rolę pierwszego dnia turnieju. "Tartan Army" - którzy przyjechali do Monachium w dziesiątkach tysięcy, a ich liczbę szacuje się na 200 000 lub więcej podczas mistrzostw Europy. "Nie ma Szkocji, nie ma imprezy!" - Szkoci są pierwszą główną atrakcją mistrzostw Europy - pisze portal.
A Niemcy? "Wynik 5:1 drużyny DFB wywołał poziom entuzjazmu niewidziany od wieków. Kibice na stadionie (...) wpadli w szał radości, śpiewając +Och, jakie to piękne+ (Oh, wie ist das schoen!)". Drugi mecz grupowy z Węgrami w środę w Stuttgarcie już teraz "elektryzuje wielu ludzi (...). Nieokiełznane oczekiwanie na mecz międzynarodowy - kiedy ostatnio tak było?" - czytamy.
Nie tylko Niemcy są gotowi dać się ponieść emocjom. Kibice innych drużyn, które grały do tej pory, również głośno świętują, śpiewając, tańcząc i śmiejąc się. W sobotę tysiące Chorwatów zamieniło Berlin w biało-czerwoną szachownicę. Są też Albańczycy, w liczbie 50 tys. Przed meczem z Włochami "przekształcili Dortmund w swoją drugą stolicę".
W niedzielę 40 tys. holenderskich kibiców przed meczem z Polską przemaszerowało przez Hamburg. Świętowali - "oczywiście razem z Polakami i Niemcami".
"Są to sceny, które mówią nam wiele o radosnym nastroju na początku turnieju, o którym prawie nikt nie mówił dwa tygodnie temu. Wtedy wszystko było zbyt odległe. Ale teraz Niemcy i Szkoci, Albańczycy i Włosi, Holendrzy i Polacy nagle świętują razem wielką imprezę" - pisze RND. "Piłka nożna jako spoiwo kontynentu. Dni takie jak te w Monachium, Berlinie, Dortmundzie czy Hamburgu mogą zrobić więcej dla Europy niż jakiekolwiek płomienne przemówienia polityczne". Jeśli ten turniej piłkarski ponownie zbliży Europę do siebie, przynajmniej pod względem relacji międzyludzkich, "byłaby to naprawdę letnia bajka".
Portal zauważa jednak także, że podczas turnieju rolę odgrywa "strach przed tym, że coś złego może się wydarzyć". Tak jak w Wolmirstedt niedaleko Magdeburga w Saksonii-Anhalt, gdzie 27-letni Afgańczyk zaatakował w piątek wieczorem prywatną imprezę z okazji mistrzostw Europy, zabijając nożem mężczyznę, raniąc trzy osoby, a ostatecznie został zastrzelony przez policję. Śledztwo jest w toku. W pobliżu marszu holenderskich kibiców piłki nożnej na Reeperbahn w Hamburgu, w niedzielę po południu policja postrzeliła mężczyznę uzbrojonego w kilof i koktajl Mołotowa. Po południu policja zaprzeczyła jakiemukolwiek związkowi między udaremnionym atakiem, a festiwalem kibiców na sąsiednim Heiligengeistfeld.
Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)
bml/ krys/