Kamil Majchrzak po wygranej w Bratysławie jest blisko gry z najlepszymi tenisistami
Majchrzak cały poprzedni sezon stracił z powodu zawieszenia za doping. Dzięki mozolnym staraniom udowodnił, że zakazane środki znalazły się w jego organizmie nieświadomie. Kara, która mogła wynieść cztery lata, została skrócona do 13 miesięcy.
Niemniej Polak, który najwyżej w karierze był na 75. miejscu rankingu, całkowicie wypadł z notowania i musiał wszystko rozpoczynać od nowa.
Dzięki działaniom menadżerów i sztabu zaczął w styczniu od turnieju ITF 25 w Monastyrze, do którego otrzymał „dziką kartę”. Wygrał te zawody, a potem dorzucił turniejowe triumfy w Hammamet w Tunezji (ITF 25), Kigali w Rwandzie (Challenger 50), Szarm el-Szejk w Egipcie (ITF 25) i teraz w challengerze rangi 100 w stolicy Słowacji.
To pozwoliło mu w ciągu pół roku awansować z "niebytu" na początek trzeciej setki singlowej listy ATP.
Turniej w Bratysławie Polak rozpoczął od eliminacji, gdzie łatwo pokonał dwóch rywali. Przez trzy pierwsze rundy turnieju głównego też przebrnął łatwo, nie tracąc seta. Dopiero w półfinale i finale musiał stoczyć trzysetowe mecze, by udowodnić swoją wyższość. W spotkaniu o tytuł wygrał z Portugalczykiem Henrique Rochą 6:0. 2:6, 6:3.
"Zacząłem ten mecz bardzo dobrze. Z kolei mój rywal od początku nie wiedział jak ze mną grać i popełniał dużo błędów. Potem nastąpił ważny moment na początku drugiego seta, gdy przegrałem swoje podanie. Role na korcie się odwróciły. Rocha dobrze serwował i grał szybkim returnem, a że ja popełniłem kilka niewymuszonych błędów, wygrał partię. Trzeci set był najbardziej wyrównany. Zacząłem go dobrze. Miałem przewagę przełamania na 3:1 i potem oddałem własnego gema serwisowego" – opowiadał piotrkowianin.
Przy stanie 3:2, schodząc na przerwę Majchrzak głośno wykrzykiwał swoją złość.
"Nie pamiętam nawet, co krzyczałem. Musiałem rozładować emocje" – wspominał.
Udało się. Mimo wyrównanych kolejnych gemów, większość decydujących piłek należała do Polaka, który wygrał dopisując do swojego rankingu kolejne 100 punktów.
"Moim celem na ten rok było osiągnięcie pozycji w top 200 ATP. Wszystko wskazuje na to, że uda mi się to zrobić w pół roku" – powiedział Majchrzak.
Jego planami sprzed wznowienia gry była próba zakwalifikowania się do eliminacji US Open. Obecna pozycja mogłaby mu nawet pozwolić na start w kwalifikacjach Wimbledonu.
"Na tę chwilę nie zmieniam planów. Zresztą czas na zgłoszenia do Wimbledonu już minął. W przyszłym tygodniu gram w challengerze w Poznaniu i przed polską publicznością chciałbym wypaść równie dobrze jak na Słowacji. Potem zaczniemy z teamem szukać szans na starty w turniejach rangi wyższej niż challenger, ale challengerów też nie skreślamy. Po prostu dalej chcemy zdobywać punkty i poprawiać ranking. Ten obecny już mi daje szansę startu w kwalifikacjach US Open z czego się bardzo cieszę" – podsumował Majchrzak.
Kwalifikacje do US Open ruszą 19 sierpnia. (PAP)
pż/ wkp/ co/