Po czwartym meczu finałowym King Szczecin – Trefl Sopot (81:76) powiedzieli:

Arkadiusz Miłoszewski (trener Kinga): "Na początku Trefl nam nie pozwolił nam złapać rytmu i zorganizować gry. Mimo tego przegrywaliśmy tylko jednym punktem. W drugiej części udało nam się ten rytm złapać. W pewnym momencie mieliśmy przewagę 13 punktów, ale to w koszykówce niewiele, co udowodnił Kuba Schenk, który sprawił, że ta przewaga została zniwelowana. W końcówce opanowaliśmy emocje i wygraliśmy po raz kolejny. Zagraliśmy drużynowo. Widać to po zdobyczach punktowych. One są zbliżone. Tylko jako drużyna jesteśmy w stanie wygrać z Treflem".

Moris Udeze (środkowy Kinga): "To był mecz twardej walki. Trudno nam było uzyskać płynność w pierwszej połowie. Na początku drugiej to się udało. Najważniejsze jest zwycięstwo. Pierwsza, skuteczna akcja pozwoliła mi na to, by poczuć się lepiej na boisku i przez cały mecz grać dobrze. W kolejnym meczu będzie bardzo ciężko. Dzisiaj też tak było. Rywale wyszli po to, by z nami walczyć. Na pewno będzie im zależało, by uniemożliwić nam celebrację mistrzostwa na ich parkiecie".

Żan Tabak (trener Trefla): "To kolejny raz, gdy mamy problem z wejściem w trzecią kwartę. Wówczas zbyt wiele błędów w naszej grze się pojawia. Mam poczucie, że w meczach finałowych o naszych przegranych decydowały dwie, trzy minuty słabszej gry. Kolejny nasz trening na pewno będzie krótki. Jeden trening nie ma znaczenia w kontekście sezonu. My w serii play off gramy w dziewięciu, King ma 11 zawodników. Mój pomysł jest taki, by najważniejsi koszykarze grali jak najwięcej, ale grając w dziewiątkę trudno jest wygrać tak kluczowe mecze".

Jakub Schenk (rozgrywający Trefla): "Przede wszystkim chcieliśmy dzisiaj zdobywać punkty. Zwłaszcza po ostatnim meczu, gdy wyglądało to słabo. Nie zawsze się to udawało, mieliśmy zbyt dużo strat. Nie chciałbym powiedzieć, że – po trzeciej przegranej - ten finał nas przerasta. Nie grałem nigdy w finale, ale wielu z nas nie grało. To jest trudne. Musimy się teraz przegrupować, odpocząć i jakimś cudem powalczyć o coś, na co pracowaliśmy przez 10 miesięcy. Zawodnicy Kinga w tym momencie bardziej chcą. To właśnie o tę wolę walki chodzi. My jesteśmy numer dwa po sezonie zasadniczym, a teraz zachowujemy się jak szare myszki, które znalazły się tu przypadkiem. Musimy zmienić to nastawienie".(PAP)

pż/ pp/