Wybory do PE/ Bułgarzy zagłosują w wyborach unijnych i parlamentarnych
Choć wybory unijne znalazły się na drugim miejscu, to jednak podjęto w kampanii wyborczej sprawę przyszłości energetyki w świetle postanowień zielonego ładu, a także temat wojny w Ukrainie.
Partie prawicowe i centrowe zadeklarowały solidarność z Kijowem oraz gotowość wsparcia militarnego. Ugrupowania lewicowe, a także prorosyjska nacjonalistyczna partia Wazrażdane opowiedziały się przeciwko udzielaniu takiej pomocy. W ich opinii przedłuża to wojnę w Ukrainie.
Podczas ostatnich wyborów Bułgaria wprowadziła do Parlamentu Europejskiego 17 posłów. Według wstępnych sondaży, w tym roku sześć miejsc zdobędzie partia Obywatele na Rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii (GERB), cztery - socjalliberalna Kontynuujemy Zmianę - Demokratyczna Bułgaria, trzy - Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS), który reprezentuje mniejszość turecką, dwa - nacjonalistyczna, prorosyjska partia Wazrażdane oraz lewica.
Wybory unijne były tylko tłem do kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Co warte zauważenia, kandydaci i kandydatki wszystkich 33 partii oraz koalicji wzywali do udziału w głosowaniu. Obawiają się oni niskiej frekwencji. Bułgarzy mogą czuć się zmęczeni trzyletnimi próbami powołania stabilnego rządu.
Niestabilność polityczna jest podstawową przyczyną odłożenia wejścia Bułgarii do strefy euro, które pierwotnie była planowane na 1 stycznia 2025 r. - stwierdził niedawno prezes Narodowego Banku Bułgarii Dimitar Radew. Poinformował on również o poważnym spadku inwestycji zagranicznych.
W kampanii centroprawicowej partii GERB byłego premiera Bojko Borisowa pojawiają się zapewnienia, że jej powrót do władzy w kraju przywróci stabilność. To ona jej zdaniem charakteryzowała rządy Borisowa w latach 2010-2021.
Borisow ustąpił pod wpływem licznych zarzutów o korupcję oraz wpisania kilku jego współpracowników na unijną listę Magnickiego, która objęła osoby odpowiedzialne za przestępstwa w zakresie praw człowieka. Towarzyszyły temu masowe protesty uliczne zz żądaniem odejścia premiera.
Po serii wyborów, od kwietnia 2021 r., Borisow znalazł się w izolacji parlamentarnej. Częściowo powrócił do gry rok temu po porozumieniu z centrową koalicją Kontynuujemy Zmiany - Demokratyczna Bułgaria. Mieli oni sprawować wspólnie władzę do końca 2024 r. Politycy jednak nie potrafili porozumieć się w sprawie reformy systemu sądowniczego i służb specjalnych. W marcu Borisow, pewny zwycięstwa w nowych wyborach, zerwał koalicję, co przyspieszyło ustalenie terminu wyborów krajowych.
Borisow ma poparcie ze strony DPS, której współprzewodniczącym jest oligarcha Delian Peewski. Jego nazwisko znajduje się na liście Magnickiego, podlega on także sankcjom Wielkiej Brytanii.
Czy GERB i DPS zdobędą 121 mandatów, by zdobyć większość w Zgromadzeniu Narodowym, które ma 240 miejsc? - to kluczowe pytanie podczas niedzielnych wyborów.
Według bułgarskich analityków prawdopodobieństwo jest raczej małe. Konieczność prowadzenia ponownych, skomplikowanych negocjacji z potencjalnymi partnerami wróży albo niestabilne rządy albo dalszą niemożność powołania gabinetu.
Liczni obserwatorzy spodziewają się kolejnych wyborów na jesieni lub na początku zimy. Jedną z przyczyn jest przypuszczenie, że Borisow, niepewny swojego zwycięstwa, będzie wolał zaczekać do wyniki wyborów USA, aby zorientować się, jaki będzie układ sił na świecie.
Według ostatnich sondaży GERB może liczyć na od 24 do 27 proc. głosów. Znaczną stratę odnotowuje centrowa koalicja Kontynuujemy Zmiany - Demokratyczna Bułgaria, która może zająć drugie miejsce z 15 proc. Pojawiają się prognozy, w których zajmuje ona trzecią lub nawet czwartą pozycję, gdyż może wyprzedzić ją partia Wazrażdane oraz DPR.
Z trzech partii lewicy szanse na wejście do parlamentu krajowego ma Bułgarska Partia Socjalistyczna z ok. 8 proc. oraz populistyczna Jest Taki Naród.
Oznacza to być może, że w przyszłym parlamencie konfiguracja będzie taka jak w obecnym i będzie trudno o porozumienie.
Spodziewana jest frekwencja w wysokości ok. 40 proc. Ostatnio pojawił się sondaż agencji Market Links mówiący o 48 proc., lecz taki wynik jest mało prawdopodobny.
Wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się w różnych państwach UE w dniach 6-9 czerwca.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ mzb/ mms/ js/