Gwiazda „Pana Złotej Rączki” odrzuciła 25 milionów dolarów za udział w dziewiątym sezonie
Patricia Richardson w serialu „Pan Złota Rączka” wcielała się w rolę żony głównego bohatera, Jill Taylor. Produkcja należącej do The Walt Disney Company stacji ABC przez osiem sezonów opowiadała historię Tima Taylora prowadzącego w telewizji popularny program o majsterkowaniu. W planach stacji było stworzenie dziewiątego sezonu „Pana Złotej Rączki”. Richardson zaproponowano po milionie dolarów za każdy z 25 planowanych odcinków. Aktorka odrzuciła tę propozycję i zaproponowała inny układ.
„Powiedziałam wszystkim, że nie ma takich pieniędzy na świecie, które przekonałyby mnie do poświęcenia serialowi dziewiątego roku. Powtarzałam, że serial się skończył i nie powinno się go kontynuować” – mówi Richardson, która chciała poświęcić się rodzinie tuż po swoim rozwodzie z Rayem Bakerem. Mimo to zaproponowała ABC, by zapłacono jej tyle samo, co Timowi Allenowi – 2 miliony dolarów za odcinek – i powierzono funkcję producentki wykonawczej.
„Wiedziałam, że Disney tyle mi nie zapłaci. To był mój sposób na powiedzenie +Nie+ i kazanie Disneyowi spadać. Byłam z serialem od początku, harowałam jak wół, a nigdy nie płacili mi nawet jednej trzeciej tego, co Timowi. To z mojego powodu kobiety oglądały w ogóle ten serial” – argumentuje Richardson. Kiedy produkcja została więc zakończona w 1999 roku, mało kto był zadowolony z jej decyzji.
„Byłam zła na Tima, bo zostawił mnie samą sobie. Byłam jedyną osobą, która odmówiła udziału w kontynuacji i czułam się okropnie, bo każdy uważał mnie za złoczyńcę. On też był na mnie zły, że odeszłam” – skarży się Richardson, która jednak przekonuje, że kocha pracować z Allenem. Oboje spotkali się ponownie przy okazji pracy nad serialem „Ostatni prawdziwy mężczyzna”. (PAP Life)
kal/moc/