Francja/ Sąd skazał na dożywocie funkcjonariuszy syryjskich sądzonych zaocznie w głośnym procesie
Oskarżeni o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości byli: były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Ali Mamluk, były dyrektor wywiadu sił powietrznych Dżamil Hasan i gen. Abdel Salam Mahmud, który kierował ośrodkiem zatrzymań w Mezzeh, na lotnisku wojskowym w Damaszku.
78-letni dziś Mamluk obecnie jest doradcą prezydenta Syrii Baszara el-Asada ds. bezpieczeństwa. Do otoczenia Asada należał także 72-letni Hasan.
Publiczność na sali sądowej przyjęła werdykt oklaskami. "Jest to pierwszy proces, na którym osądzono i skazano za udział w zbrodniach przeciw ludzkości tak wysokich rangą przedstawicieli reżimu syryjskiego. Wyrok ten znajdzie oddźwięk u setek tysięcy Syryjczyków, którzy wciąż czekają na sprawiedliwość" - powiedziała prawniczka Clemence Bectarte, która reprezentowała na procesie kilka stron cywilnych.
Oskarżeni skazani zostali w związku z rolą, jaką odegrali - ze względu na zajmowane miejsce w hierarchii - w losie dwóch Syryjczyków z obywatelstwem francuskim. Ojciec i syn, Mazzen i Patrick Dabbaghowie, zaginęli po aresztowaniu w Damaszku w 2013 roku.
Obaj trafili do więzienia w Mezzeh i ślad po nich zaginął. W 2018 roku rodzinę poinformowano, że nie żyją.
Już wcześniej, w 2015 roku, brat Mazzena - Obeida Dabbagh, zwrócił się w związku z losem swych najbliższych do śledczych badających zbrodnie wojenne w Syrii.
Śledztwo trwało siedem lat, prowadził je oddział sądowy ds. zbrodni wojennych. Sąd uznał, że udowodniono w wystarczający sposób, że Patrick i Mazzen przed śmiercią byli torturowani.
Poza losem ich obu, debata podczas procesu dotyczyła systematycznego i masowego charakteru nadużyć, których na ludności cywilnej dopuścił się reżim syryjski. Działania, jakich ofiarą padli Dabbaghowie, "wpisują się w kontekst, z którym utożsamić się mogą dziesiątki, a nawet setki tysięcy Syryjczyków" - oświadczyła oskarżycielka publiczna żądająca kary dożywocia.
Podczas procesu, który rozpoczął się we wtorek, liczni eksperci i ludzie, którzy wydostali się z więzień w Syrii opisywali tamtejszy reżim polityczny i system więzienny. Opowiadali o koszmarach przeżytych w więzieniu.
Przedstawiono także zdjęcia zrobione przez byłego fotografa więziennego, który uciekł z Syrii w 2013 roku wywożąc zdjęcia więźniów zmarłych w wyniku tortur, z głodu i chorób. Zbiór ten liczy około 50 tysięcy fotografii i szacuje się, że dotyczy 11 tysięcy osób różnego pochodzenia i w różnym wieku, przetrzymywanych w rozmaitych więzieniach. Akta te zostały uznane przez sądy europejskie; korzystają z nich eksperci.
Zakończony w piątek proces uważany jest za bezprecedensowy. Dotąd w kilku krajach europejskich odbyły się procesy przedstawicieli reżimu syryjskiego i nie byli oni sądzeni zaocznie. Nigdy jednak oskarżonymi nie były osoby o tak wysokiej randze.
Jednocześnie, jak zauważa agencja Associated Press, wyroku w zasadzie nie da się wyegzekwować. Gdyby trzej oskarżeni zostali kiedykolwiek zatrzymani, mogą mu się podporządkować albo sprzeciwić. W tym drugim przypadku potrzebny będzie nowy proces.
Obrońcy praw człowieka zaangażowani w tę sprawę sądową maja nadzieję, że przypomni ona okropnościach zarzucanych reżimowi Asada. Proces zbiegł się z momentem, gdy Asad, długo uważany za wyrzutka na scenie międzynarodowej, zaczyna powoli na nią wracać. Liga Arabska w maju 2023 r. podjęła decyzję o ponownym przyjęciu Syrii do swego grona. 12 lat wcześniej Liga zawiesiła członkostwo w Syrii, po krwawym stłumieniu przez reżim ulicznych protestów przeciwko Asadowi, co doprowadziło do wyniszczającej wojny domowej.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ sp/