Kaczyński: nie pamiętam, kto był w gremium podejmujących decyzję o przeprowadzeniu wyborów korespondencyjnych (krótka4)
Prezes PiS stanął w piątek przed sejmową komisją śledczą ds. wyborów korespondencyjnych. Odpowiadał m.in. na pytanie, kto podjął decyzję ws. przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych i był odpowiedzialny za wykonanie tej decyzji.
Kaczyński zeznał, że nie pamięta, kto był w gremium podejmujących decyzję o przeprowadzeniu wyborów w formie korespondencyjnej.
Wskazał, że za przeprowadzenie operacji w sensie technicznym odpowiedzialny był rząd i premier, ponadto - jak mówił – „osobą, która miała dużo zadań do wykonania”, był szef KPRM Michał Dworczyk. "Były też osoby z obsługi prawnej, eksperci zewnętrzni; chodziło o dochowanie odpowiedniej staranności, by działania były zgodne z prawem i to było to gremium podstawowe" - powiedział prezes PiS. Gdy zaczął mówić o zleceniu Poczcie Polskiej zadań zmierzających do przygotowania wyborów korespondencyjnych, zauważył, że szef komisji Dariusz Joński podważał powierzenie tej roli Poczcie, choć - zdaniem prezesa PiS - było to oczywiste.
Wiceprzewodniczący Jacek Karnowski zwrócił mu uwagę, że jako były wicepremier nie powinien oceniać innych posłów. "Ja właśnie jako były premier może bardziej niż inni mogę oceniać posłów" - odpowiedział Kaczyński.
Zeznał, że nie pamięta, czy ustawa ws. wyborów korespondencyjnych była rządowa czy poselska, gdyż nie zajmował się tym bezpośrednio. Przekazał, że nie zna opinii ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego nt. przeprowadzenia wyborów w formie korespondencyjnej.
Kaczyński odniósł się też do zastrzeżeń Jarosława Gowina, wówczas wicepremiera. Jak stwierdził, Gowin zaczął wysuwać "absurdalną konstytucyjnie" koncepcję, by wybory zostały odłożone, a kadencja prezydenta została przedłużona o dwa lata. Zdaniem prezesa PiS, ta propozycja łączyła się prawdopodobnie z jakimiś planami politycznymi.
Mówiąc o zawartym z Gowinem porozumieniu ws. nieważności wyborów i - wobec ich nieodbycia - ogłoszenia przez marszałek Sejmu nowych w pierwszym możliwym terminie, Kaczyński stwierdził, że nie było już wtedy innego wyjścia. "Trzeba było znaleźć jakieś inne wyjście i to wyjście zostało znalezione, chociaż w moim przekonaniu stało się bardzo źle" - stwierdził Kaczyński.(PAP)
kmz/ godl/