To będzie już czwarte spotkanie w tym sezonie odwiecznych rywali. W ostatnim meczu, rozegranym na początku maja, kielczanie przegrali w Kaliszu z "Nafciarzami" w finale Pucharu Polski 20:29. Na usprawiedliwienie kieleckiego zespołu należy dodać, że przystąpił to tego pojedynku zaledwie kilka dni po ćwierćfinałowym meczu Ligi Mistrzów z niemieckim Magdeburgiem.

"Nie ma sensu wracać do tego spotkania. To już przeszłość, musimy patrzeć na to co przed nami. Mamy swoje problemy, głównie kadrowe, ale damy z siebie wszystko w tych decydujących o mistrzostwie Polski pojedynkach. Musimy zdobyć tytuł" – powiedział chorwacki rozgrywający Industrii Igor Karacic.

Daniel Dujshebaev, młodszy syn trenera kieleckiej drużyny, wskazał, że kielczanie nie zdobyli co prawda Pucharu Polski, ale chcemy obronić tytuł.

"Zespół z Płocka to bardzo dobra drużyna, pokazał to już w tym sezonie wielokrotnie, ale damy z siebie wszystko, aby te spotkania ostatnie w tym sezonie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ten sezon był bardzo intensywny, odczuwamy na pewno zmęczenie, ale w tej chwili nie myślimy o tym. Chcemy po raz kolejny zostać mistrzem Polski" – zaznaczył.

Finałowa rywalizacja toczyć się będzie do dwóch zwycięstw. Pierwszy mecz rozegrany zostanie w Płocku, drugi i ewentualnie trzeci odbędą się w Kielcach.

"Wygraliśmy fazę zasadniczą, dlatego nie rozumiem, dlaczego pierwszy mecz finału gramy na wyjeździe. To wyrównanie szans i danie korzyści zespołowi, który był niżej w tabeli. Oni mogą powiedzieć, że później mamy dwa spotkania u nas. Proszę popatrzeć na NBA czy wiele innych lig. Gdzie gra się pierwsze spotkanie? Jeśli wygramy to będzie ok, ale przy innym rozwiązaniu jesteśmy pod ścianą, a przewaga mentalna wtedy jest po stronie rywali" – analizował trener Dujszebajew.

W meczach polskiej ligi cały czas obowiązuje przepis, że w danym momencie na parkiecie musi przebywać dwóch Polaków. Kielczanie pod tym względem mają małe pole manewru, bo kontuzjowani są m.in. Michał Olejniczak i Szymon Sićko.

"O tym przepisie powiem tylko tyle, że na pewno jest lepsze rozwiązanie, bardziej działające na korzyść rozwoju piłki ręcznej. To przepis przeciwko Kielcom i Płockowi. Do tego dochodzą kontuzje w naszej drużynie. Ale nie zamierzamy płakać, będziemy walczyć" – zapowiedział kirgiski szkoleniowiec.

Kielczanie walczą o 21. tytuł mistrza Polski, a 13. z rzędu. Rywale na mistrzowskim tronie byli po raz ostatni w 2011 roku.

"Nie jest łatwo co roku wygrywać ligę. Od kiedy jestem w Kielcach zawsze była trudna walka o mistrzostwo. Pamiętam jeszcze początek, gdy trenerem Płocka był Manolo Cadenas. Mamy wielki szacunek dla zespołu przeciwnika. Cieszymy się, że razem możemy promować polską piłkę ręczną, bo starcia między nami stoją na bardzo wysokim poziomie" – podkreślił Dujszebajew.

Jego młodszy syn Daniel zaznaczył, że w zespole rywali kielczanie muszą zwrócić szczególną uwagę na Węgra Gergo Fazekasa i Michała Daszka, który w finale Pucharu Polski zdobył 11 bramek.

"Fazekas w starciu z nami wyglądał bardzo dobrze, był silnym punktem swojej drużyny. Musimy go zatrzymać, ale nie tylko jego. Świetnie w tym ostatnim meczu prezentował się też Michał Daszek. Musimy być maksymalnie skoncentrowani, zagrać bardzo twardo w obronie, znacznie lepiej niż w finale Pucharu Polski" – podkreślił Daniel Dujshebaev, który ma świadomość, że przed jego zespołem trudne zadanie.

"Ale chcemy pokazać, że ostatnia porażka z zespołem z Płocka to był tylko wypadek przy pracy. Zamierzamy udowodnić, że mamy lepszą drużynę i tytuł to nam się należy" – dodał rozgrywający Industrii.

W niedzielnym meczu, oprócz kontuzjowanych już od dłuższego czasu Hassana Kaddaha, Szymona Sicki i Michała Olejniczaka, zabraknie też Haukura Thrastarsona, który doznał urazu podczas ostatniego spotkania obu drużyn w Kaliszu. Do składu wraca natomiast jeden z filarów obrony Tomasz Gębala.

Pierwsza finałowa konfrontacja Orlen Wisły z Industrią rozpocznie się w Płocku o godz. 15.(PAP)

Autor: Janusz Majewski

maj/ pp/