„Niektóre kraje mogą odmówić udziału w konkursie, ale my nie możemy. Szczególnie nie możemy odpuścić takiej możliwości w czasie wojny. Obecnie na świecie rozgrywa się wiele wojen, nie jest więc łatwo ciągle przypominać o nas całemu światu, żeby przy okazji ludzie nie zmęczyli się tematem wojny” – mówi Jamala, cytowana przez gazetę „The Guardian”.

Przy okazji zbliżającej się Eurowizji, niektóre kraje nawoływały swoich artystów do bojkotu tej imprezy, która w tym roku organizowana jest w szwedzkim Malmö. Powodem protestów jest tekst piosenki izraelskiej, który nawiązuje do konfliktu rozgrywającego się w Strefie Gazy. Przez jakiś czas Izraelowi groziło usunięcie z konkursu, gdyż słowa wykonywanych tam piosenek powinny być apolityczne. Zmiany wprowadzone do tekstu izraelskiej propozycji sprawiły, że piosenkę usłyszymy na tegorocznej Eurowizji.

„Naszym zadaniem, zadaniem ludzi, którzy pozostali w Ukrainie, ludzi, którzy prowadzą walkę, jest bycie jak najbardziej głośnym i kreatywnym. Zadaniem artystów jest ciągłe odnajdywanie nowych sposobów na ukazywanie innym historii swojego kraju” – kontynuuje Jamala. W tym roku Ukrainę reprezentują Alyona Alyona oraz Jerry Heil. Wokalistki ogłosiły już, że jeśli wygrają, sprzedadzą zwyciężone trofeum, a otrzymaną za nie kwotę przeznaczą na odbudowę zniszczonej bombardowaniami szkoły. Podobnie postąpili ukraińscy zwycięzcy z 2022 roku, grupa Kalush Orchestra.

Tegoroczny Konkurs Piosenki Eurowizji rozpocznie się we wtorek wieczorem od pierwszego półfinału. Tego dnia usłyszymy polską reprezentantkę, Lunę. Później, w czwartek, odbędzie się drugi półfinał, a kraje, które dotrą do finału, zmierzą się w sobotę. Kandydatem do zwycięstwa typowanym przez bukmacherów jest propozycja chorwacka: Baby Lasagna z utworem „Rim Tim Tagi Dim”. W eurowizyjnym tygodniu planowane są liczne protesty przeciwko udziałowi Izraela. Z tego powodu w Szwecji zwiększone zostały siły policji oddelegowane do zabezpieczania konkursu. (PAP Life)

kal/ag/