Meksyk/ Parlament zatwierdził kontestowaną przez opozycję i organizacje praw człowieka ustawę o amnestii
Według argumentacji prezydenta oraz kierowanej przez niego lewicowej partii Morena nowe przepisy umożliwią wynagrodzenie skruszonych przestępców, którzy dla dobra państwa zgodzą się na współpracę z meksykańskim wymiarem ścigania.
Zdaniem prezydenta Lopeza Obradora nowelizacja prawa o amnestii może m.in. pomóc w odnalezieniu zaginionych osób, których w Meksyku są tysiące.
Z argumentacją tą polemizują zarówno politycy ugrupowań opozycyjnych, jak też stowarzyszenia walczące na rzecz praw człowieka i zwalczania zorganizowanej przestępczości. Twierdzą one, że nowe prawo jest przychylne dla przestępców, a korzystający z niego w przyszłości prezydent Meksyku może "w sposób swobodny, uznaniowy i nieobiektywny" decydować o zwolnieniu groźnych przestępców.
"To prawo pozbawia ofiary możliwości dochodzenia należnych im odszkodowań" - oceniła w czwartek działająca na terenie stołecznego miasta Meksyk Komisja Praw Człowieka (CDHCM).
Dotychczasowa ustawa o amnestii, zatwierdzona w 2020 r., dawała prawo do zwolnienia z więzienia jedynie wąskiego grona osób, m.in. kobiet oskarżonych o dokonanie aborcji czy osób uznawanych za zagrożone społecznie, które dopuściły się kradzieży. Decyzje o tym, kogo można uwolnić na podstawie przepisów o amnestii, podejmował nie prezydent kraju, ale kolegialne gremium.
W styczniu br. meksykańska dziennikarka śledcza Anabela Hernandez zarzuciła środowisku prezydenta Lopeza Obradora bliskie związki z kartelem narkotyków z Sinaloa, w którego kierownictwie zasiadał słynny baron narkotykowy Joaquin Guzman, pseudonim "El Chapo". Podała, że kartel miał wesprzeć kampanię wyborczą Obradora w 2006 r. kwotą 2-4 mln dolarów.
Obradorowi nie udało się wygrać wyborów ani w 2006 r., ani kolejnych – w 2012 r. Sukcesem natomiast zakończyło się dla niego głosowanie w 2018 r.
Marcin Zatyka (PAP)
zat/ zm/