Coroplast wygasza produkcję w Prudniku?
Pracownicy muszą się określić, czy będą dojeżdżać do innego zakładu tej firmy. Wielu z nich zapowiada, że się na to nie zdecyduje, co ma oznaczać zwolnienie z pracy. Od października ubiegłego roku prudnicka załoga Coroplastu zmalała o 55 osób. Obecnie zatrudnionych jest tam blisko 270 pracowników. 80 procent z nich ma umowy na czas określony, z możliwością dwutygodniowego wypowiedzenia pracy.
- Pracodawca nie poinformował nas o zwolnieniach grupowych w Coroplaście - mówi Grażyna Klimko, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Prudniku. - W Coroplaście ma miejsce nieprzedłużanie umów z osobami, którym kończą się umowy o pracę na czas określony - wyjaśnia Klimko.
Czy będą pieniądze na aktywizację bezrobotnych, gdy dojdzie do dużych zwolnień w Coroplaście? - Dla zwalnianych z przyczyn dotyczących zakładu pracy minister nie ogłasza konkursu, tylko jest ciągły nabór wniosków. Taki wniosek zostanie zawieziony w środę do Opola i będzie podlegał ocenie. Na razie staramy się o pieniądze dla 50 osób - odpowiada szefowa PUP w Prudniku.
Zgodnie z procedurą wniosek o dodatkowe fundusze na aktywizację bezrobotnych może dotyczyć zwolnionych tylko w tym roku.
Od 10 lat Coroplast wynajmuje w Prudniku halę byłego „Froteksu”, którą gmina przejęła za długi tej spółki. Użytkowanie obiektu odbywa się na preferencyjnych zasadach. Wczoraj z dyrektorem Coroplastu rozmawiał burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych. - Jest to dalszy ciąg restrukturyzacji tej firmy - mówi Radiu Opole. - Trudno nam ingerować w jej wewnętrzne sprawy i dopóki się nie określi, akceptujemy to, co się dzieje. Umowa dzierżawy hali jest tak skonstruowana, że jej wypowiedzenie jest półroczne. Nie otrzymaliśmy wypowiedzenia dzierżawy. Mam informacje, że są zamówienia na produkcję dla tych pracowników, którzy zostają w Prudniku. Więc firma póki co funkcjonuje - tłumaczy.
Na Opolszczyźnie niemiecki Coroplast ma kilka zakładów. Jest największym pracodawcą w regionie.
Mówi Grażyna Klimko:
Mówi Franciszek Fejdych:
Jan Poniatyszyn