Brakuje przepisów regulujących wytwarzanie zielonej energii
Biogazownie miały być szansą dla rolników. Dwa lata temu również na Opolszczyźnie namawiano ich do budowy takich instalacji. Chodziło o rolników gospodarujących na kilkuset hektarach, u których pozostałości z produkcji miały być wykorzystane w biogazowni.
– Problem w tym, że nadal nie ma odpowiedniej ustawy regulującej zasady sprzedaży takiej energii, a projekt, który się pojawił, blokuje rozwój tych małych podmiotów – wyjaśnia ekspert uczestniczący w konferencji, dr Robert Piątek. – Biorąc pod uwagę zaprezentowany w ubiegłym tygodniu projekt ustawy o OZE, musiałoby się zmienić wszystko, aby doszło do rozwoju małych biogazowi – stwierdza.
Podobnego zdania o nowej ustawie jest również Monika Szymańska z Fundacji na Rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa. Jedyną szansą jest udział w konsultacjach społecznych, które rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu. Szymańska, jak podkreśla, ma nadzieję, że ustawa w zaproponowanym kształcie nie wejdzie w życie.
Opolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Łosiowie ma swoich doradców odnośnie OZE w 11 powiatach. Pozostaje tylko pytanie, czy wśród rolników jest zainteresowanie inwestowaniem w zieloną energię.
Doradca z ODR Marcin Wycisło podkreśla, że rolnicy chociażby w powiecie strzeleckim coraz częściej pytają o inwestycje w OZE, jednak problemem jest brak przepisów.
– Ale rozwój OZE hamuje nie tylko prawo, ale też społeczeństwo – przypomina przedstawiciel Ośrodka Doradztwa Rolniczego Dorota Bryś-Błażewicz. W Gogolinie planowano budowę biogazowi, ale zablokowało ją społeczeństwo, obawiano się nieprzyjemnych zapachów.
Niedawno na antenie naszego radia członek ministerialnego zespołu do spraw OZE, Grzegorz Sawicki, wyjaśniał, że planowane zmiany mogą promować głównie dużych inwestorów. W proponowanej ustawie całkowicie odchodzi się od zielonych certyfikatów, a wprowadza tzw. system aukcyjny. Polega to mniej więcej na tym, że potencjalny inwestor, chcący zainwestować w energię odnawialną, będzie musiał wystartować w aukcji przed rozpoczęciem inwestycji i zadeklarować jaką ilość i za ile tę energię w określonym czasie wyprodukuje. – A na to stać tylko duże firmy – wyjaśniał Radiu Opole Sawicki.
To oznacza, że projekt promuje głównie duży kapitał. – Nawet jeśli będą mieli jakiekolwiek straty w tym koncernie, to jakoś się to „rozejdzie". Druga rzecz – jeżeli nie będą produkować energii po nawet niskiej cenie, to będą musieli zapłacić kary. Policzą więc sobie, co się bardziej opłaca – to może lepiej produkować nisko i dokładać, bo i tak kara będzie wyższa – tłumaczy Sawicki. Natomiast małym przydomowym producentom energii z OZE (czyli tym, którzy będą produkować do 40 KW), bardziej będzie opłacało się wytwarzać energię tylko na własne potrzeby. Ustawodawca kupi od nich energię, ale w wysokości 80% ceny rynkowej.
Dodajmy, że zgodnie z unijną strategią do 2020 roku we wspólnocie 20% zużycia energii będzie musiało pochodzić z OZE. Dla Polski ten cel wynosi 15%.
Piotr Wójtowicz (oprac. PW/WK)