Jaka przyszłość czeka nyski pośredniak? "Mimo niskiego bezrobocia, instytucja jest potrzebna"
Nie będzie na razie radykalnych cięć w nyskim urzędzie pracy. W czasie debaty przed uchwaleniem budżetu powiatu, część radnych domagała się znaczącej obniżki wydatków na działalność pośredniaka.
Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze proponowano wydać na przykład na inwestycje drogowe, czy bazę rekreacyjną nad Jeziorem Otmuchowskim. Radny SLD Piotr Woźniak przekonywał, że przeznaczanie ponad 4 milionów złotych rocznie na działalność urzędu, w czasie rekordowo niskiego bezrobocia, nie jest uzasadnionym krokiem.
- Absolutnie jest to kwota zbyt duża. Przez 5 lat to jest 20 milionów złotych, stąd też mój wniosek o "zdjęcie" 1,5 miliona złotych. To nie jest ścięcie do zera. To oczywiście oznaczałoby redukcję zatrudnienia, ale z drugiej strony, trzeba szanować publiczny grosz - wskazuje.
Ostatecznie powiatowi radni nie zaakceptowali tych pomysłów, choć jak zapowiada starosta nyski, warto szukać oszczędności, jednak nie mogą one być tak radykalne. Jak dodaje Andrzej Kruczkiewicz, działalność urzędu jest potrzebna mieszkańcom.
- Jak byśmy dzisiaj ściągnęli te 1,5 miliona, to znaczy, że jutro 30 osób traci pracę. Z pozoru można by patrzyć, że jest to racja. Bezrobocie spada, ale dzisiaj stoimy przed dylematem, jak pomóc pracodawcom w poszukaniu pracowników. Za chwilę rozpocznie się nabór do Umicore - dodaje.
Z kolei dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie Małgorzata Pliszka zauważa, że propozycje ograniczania działalności pośredniaków pojawiają się od dawna. Mimo niskiego bezrobocia, tego typu instytucje, jak tłumaczyła, nadal pełnią ważną rolę na rynku pracy.
- W naszym urzędzie inicjuje się całe mnóstwo projektów dedykowanych seniorom, osobom niepełnosprawnym, osobom wykluczonym społecznie. Warto wiedzieć o tym, że urzędy pracy od stycznia 2018 przejęły bardzo duże zadanie, jakim jest wydawanie zezwoleń na pracę cudzoziemcom - tłumaczy.
Dyrektor placówki zauważa też, że rolą urzędów jest dziś również pomoc w zdobywaniu nowych kwalifikacji osobom już pracującym.
Dodajmy, że nyski urząd pracy zatrudnia obecnie 67 pracowników. W ciągu ostatnich 5 lat liczba ta zmniejszyła się o około 20 osób.
- Absolutnie jest to kwota zbyt duża. Przez 5 lat to jest 20 milionów złotych, stąd też mój wniosek o "zdjęcie" 1,5 miliona złotych. To nie jest ścięcie do zera. To oczywiście oznaczałoby redukcję zatrudnienia, ale z drugiej strony, trzeba szanować publiczny grosz - wskazuje.
Ostatecznie powiatowi radni nie zaakceptowali tych pomysłów, choć jak zapowiada starosta nyski, warto szukać oszczędności, jednak nie mogą one być tak radykalne. Jak dodaje Andrzej Kruczkiewicz, działalność urzędu jest potrzebna mieszkańcom.
- Jak byśmy dzisiaj ściągnęli te 1,5 miliona, to znaczy, że jutro 30 osób traci pracę. Z pozoru można by patrzyć, że jest to racja. Bezrobocie spada, ale dzisiaj stoimy przed dylematem, jak pomóc pracodawcom w poszukaniu pracowników. Za chwilę rozpocznie się nabór do Umicore - dodaje.
Z kolei dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Nysie Małgorzata Pliszka zauważa, że propozycje ograniczania działalności pośredniaków pojawiają się od dawna. Mimo niskiego bezrobocia, tego typu instytucje, jak tłumaczyła, nadal pełnią ważną rolę na rynku pracy.
- W naszym urzędzie inicjuje się całe mnóstwo projektów dedykowanych seniorom, osobom niepełnosprawnym, osobom wykluczonym społecznie. Warto wiedzieć o tym, że urzędy pracy od stycznia 2018 przejęły bardzo duże zadanie, jakim jest wydawanie zezwoleń na pracę cudzoziemcom - tłumaczy.
Dyrektor placówki zauważa też, że rolą urzędów jest dziś również pomoc w zdobywaniu nowych kwalifikacji osobom już pracującym.
Dodajmy, że nyski urząd pracy zatrudnia obecnie 67 pracowników. W ciągu ostatnich 5 lat liczba ta zmniejszyła się o około 20 osób.