Maleje bezrobocie, jednak mówienie o "rynku pracownika" to przesada
Zarówno w kraju jak i na Opolszczyźnie sukcesywnie maleje bezrobocie. W sierpniu w naszym regionie wynosiło 7,6 procent, a w skali Polski 7,1 procent. Jednak zdaniem rozmówców Radia Opole padające często stwierdzenie, że mamy do czynienia z "rynkiem pracownika" to przesada.
- Ta tendencja spadkowa powinna się utrzymać także we wrześniu i październiku - prognozował dziś (08.09) w porannej rozmowie "W cztery oczy" Jacek Suski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu.
- Bardzo ładnie spadło wreszcie bezrobocie w Prudniku, który był od dłuższego czasu taką czerwoną latarnią w regionie, a także w Nysie. Najwyższe bezrobocie jest w Brzegu, za nim jest powiat głubczycki - mówi Suski.
- Mamy w województwie opolskim 27 tys. bezrobotnych. Tymczasem w ubiegłym roku przybyło do nas 23 tys. Ukraińców. W tym roku do końca sierpnia to już jest ponad 21 tys. obywateli Ukrainy. Czyli gdyby ich nie było, to byśmy w ogóle nie mieli bezrobocia. Oczywiście tak nie można patrzeć, bo moim zdaniem połowa z tych 27 tys. bezrobotnych w ogóle nie ma zamiaru pracować. Reszta ma albo niskie kwalifikacje albo jest długotrwale bezrobotna - mówi gość Radia Opole.
W samym Opolu bezrobocie wynosiło w sierpniu 4,6 procent.
- Ofert pracy przybywa, ale ciężko jest znaleźć dobrego pracownika, bo nie mamy takich fachowców, jakich rynek oczekuje - dodał dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu.
- A rynek oczekuje albo bardzo dobrych specjalistów, np. z branży IT, albo oczekuje bardziej robotników do prac prostych - mówi Suski.
Czy rzeczywiście nastał rynek pracownika, który może przebierać w ofertach zatrudnienia i dyktować warunki pracodawcy? - o to w "Poglądach i osądach" pytaliśmy Piotra Pancześnika z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej w Opolu.
- To sformułowanie należy raczej traktować w kategorii mody na pewne zwroty. Nie ma czegoś takiego jak rynek pracownika czy pracodawcy. Są za to określone profesje, na które pracodawcy zgłaszają stałe zapotrzebowanie i tu rzeczywiście poszukiwanie fachowca może być olbrzymim problemem. To częściowo jest wynik nieprzemyślanej polityki lat 90. i początków XXI wieku, kiedy likwidowano szkoły zawodowe. I to doprowadziło do pewnego załamania - mówi Pancześnik.
- Bardzo ładnie spadło wreszcie bezrobocie w Prudniku, który był od dłuższego czasu taką czerwoną latarnią w regionie, a także w Nysie. Najwyższe bezrobocie jest w Brzegu, za nim jest powiat głubczycki - mówi Suski.
- Mamy w województwie opolskim 27 tys. bezrobotnych. Tymczasem w ubiegłym roku przybyło do nas 23 tys. Ukraińców. W tym roku do końca sierpnia to już jest ponad 21 tys. obywateli Ukrainy. Czyli gdyby ich nie było, to byśmy w ogóle nie mieli bezrobocia. Oczywiście tak nie można patrzeć, bo moim zdaniem połowa z tych 27 tys. bezrobotnych w ogóle nie ma zamiaru pracować. Reszta ma albo niskie kwalifikacje albo jest długotrwale bezrobotna - mówi gość Radia Opole.
W samym Opolu bezrobocie wynosiło w sierpniu 4,6 procent.
- Ofert pracy przybywa, ale ciężko jest znaleźć dobrego pracownika, bo nie mamy takich fachowców, jakich rynek oczekuje - dodał dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu.
- A rynek oczekuje albo bardzo dobrych specjalistów, np. z branży IT, albo oczekuje bardziej robotników do prac prostych - mówi Suski.
Czy rzeczywiście nastał rynek pracownika, który może przebierać w ofertach zatrudnienia i dyktować warunki pracodawcy? - o to w "Poglądach i osądach" pytaliśmy Piotra Pancześnika z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej w Opolu.
- To sformułowanie należy raczej traktować w kategorii mody na pewne zwroty. Nie ma czegoś takiego jak rynek pracownika czy pracodawcy. Są za to określone profesje, na które pracodawcy zgłaszają stałe zapotrzebowanie i tu rzeczywiście poszukiwanie fachowca może być olbrzymim problemem. To częściowo jest wynik nieprzemyślanej polityki lat 90. i początków XXI wieku, kiedy likwidowano szkoły zawodowe. I to doprowadziło do pewnego załamania - mówi Pancześnik.