Co tak naprawdę zmieni CETA? Politycy skomentowali kontrowersyjną umowę w Niedzielnej Loży Radiowej
Kompleksowa umowa gospodarczo-handlowa, czyli CETA, była tematem Niedzielnej Loży Radiowej. Wokół porozumienia handlowego Unii Europejskiej i Kanady toczy się gorąca dyskusja, a jego zwolennicy i przeciwnicy przekonują o potencjalnych korzyściach lub niekorzyściach dla Polski. Zapytaliśmy opolskich polityków o zdanie na ten temat.
Kamil Goździk z Polskiego Stronnictwa Ludowego przekonuje, że do Europy będzie trafiać tania i modyfikowana genetycznie żywność.
- W Kanadzie stosuje się bez ograniczeń wszelkiego rodzaju hormony, a podczas leczenia drobiu czy bydła podaje się antybiotyki. Poza tym podczas mycia oraz uboju dopuszcza się wodę chlorowaną – ostrzega.
Zdaniem Sławomira Kłosowskiego, europosła Prawa i Sprawiedliwości, można wypracować kompromis, skoro sprawy muszą być rozstrzygane arbitrażowo.
- Niech w tym arbitrażu występuje jeden przedstawiciel Kanady, jeden przedstawiciel Unii Europejskiej i jeden reprezentant państwa, którego dotyczy arbitraż. Wtedy nie bylibyśmy skazani na orzekanie, bo nieobecni nie mają racji – twierdzi.
Jarosław Pietrzak z Nowoczesnej uważa, że kluczowa jest świadomość obywateli, a ludzie zwracają coraz większą uwagę na kupowane produkty.
- Konsumenci czytają, jaki jest skład kupowanego jedzenia. To kolejne zobowiązanie do informowania o sposobie produkcji, przestrzeganiu zasad oraz o miejscu pochodzenia danego towaru – ocenia.
Według Grzegorza Jędrzeja z Ruchu Kukiz'15, kanadyjskie towary zaleją polski rynek i przez to ucierpią mniejsze krajowe przedsiębiorstwa.
- Boimy się rzeczy nieznanych, ale jest wielkie ryzyko, że małe przedsiębiorstwa nie uchowają się, bo nie dadzą rady konkurować. Polskie społeczeństwo nie będzie z kolei w stanie kupować rodzimych ekologicznych przetworów z powodu wysokich cen – mówi.
Jacek Niesłuchowski z Platformy Obywatelskiej twierdzi z kolei, że wokół CETA zbudowano wiele mitów, zaznaczając, że jego partia jest zwolennikiem podpisania porozumienia.
- Dzięki niemu w Polsce może powstać więcej miejsc pracy, zdobędziemy wielki kanadyjski rynek, a polscy konsumenci będą mogli mieć lepsze towary za niższą cenę. Chyba o to chodzi w całej sprawie - przekonuje.
Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej, ocenia, że tempo prac nad CETA jest zbyt duże i doradza ostrożność.
- W Kanadzie stosuje się bez ograniczeń wszelkiego rodzaju hormony, a podczas leczenia drobiu czy bydła podaje się antybiotyki. Poza tym podczas mycia oraz uboju dopuszcza się wodę chlorowaną – ostrzega.
Zdaniem Sławomira Kłosowskiego, europosła Prawa i Sprawiedliwości, można wypracować kompromis, skoro sprawy muszą być rozstrzygane arbitrażowo.
- Niech w tym arbitrażu występuje jeden przedstawiciel Kanady, jeden przedstawiciel Unii Europejskiej i jeden reprezentant państwa, którego dotyczy arbitraż. Wtedy nie bylibyśmy skazani na orzekanie, bo nieobecni nie mają racji – twierdzi.
Jarosław Pietrzak z Nowoczesnej uważa, że kluczowa jest świadomość obywateli, a ludzie zwracają coraz większą uwagę na kupowane produkty.
- Konsumenci czytają, jaki jest skład kupowanego jedzenia. To kolejne zobowiązanie do informowania o sposobie produkcji, przestrzeganiu zasad oraz o miejscu pochodzenia danego towaru – ocenia.
Według Grzegorza Jędrzeja z Ruchu Kukiz'15, kanadyjskie towary zaleją polski rynek i przez to ucierpią mniejsze krajowe przedsiębiorstwa.
- Boimy się rzeczy nieznanych, ale jest wielkie ryzyko, że małe przedsiębiorstwa nie uchowają się, bo nie dadzą rady konkurować. Polskie społeczeństwo nie będzie z kolei w stanie kupować rodzimych ekologicznych przetworów z powodu wysokich cen – mówi.
Jacek Niesłuchowski z Platformy Obywatelskiej twierdzi z kolei, że wokół CETA zbudowano wiele mitów, zaznaczając, że jego partia jest zwolennikiem podpisania porozumienia.
- Dzięki niemu w Polsce może powstać więcej miejsc pracy, zdobędziemy wielki kanadyjski rynek, a polscy konsumenci będą mogli mieć lepsze towary za niższą cenę. Chyba o to chodzi w całej sprawie - przekonuje.
Ryszard Galla, poseł Mniejszości Niemieckiej, ocenia, że tempo prac nad CETA jest zbyt duże i doradza ostrożność.