Gminy muszą się dołożyć, inaczej do ich mieszkańców nie dojedzie PKS
Potrzeba 150 tysięcy złotych, aby zachowane zostały dotychczasowe kursy głubczyckiego PKS. Jeżeli tych pieniędzy nie będzie, zlikwidowane zostaną deficytowe linie, a to będzie oznaczać spore problemy dla wielu osób, głównie starszych i niezmotoryzowanych. Powiat ten położony jest peryferyjnie przy granicy z Czechami. Jako jedyny w województwie nie ma pasażerskich połączeń kolejowych.
- Bez naszego PKS mieszkańcy wielu małych miejscowości nie dojadą np. do lekarza - mówi starosta głubczycki Józef Kozina. – Coraz trudniej jest prowadzić taką spółkę, ponieważ liczba osób korzystających z przewoźnika jest coraz mniejsza. Jest szereg linii deficytowych. Jednak chcemy je zachować. Odbyło się spotkanie z naszymi samorządami gminnymi, żeby im uświadomić, że albo wszyscy będziemy wspierać finansowo PKS, albo deficytowe połączenia zostaną zlikwidowane. Jako powiat zadeklarowaliśmy 50 tysięcy złotych.
Do pierwszego kwietnia gminy z tego regionu mają zadeklarować, czy będą dotować PKS. Firmę powiat głubczycki przejął w marcu 2010 roku. Ma w niej 97 procent udziałów. Pozostałe należą do gmin: Kietrz, Branice i Głubczyce. Miniony rok tamtejszy PKS zamknął na plusie.
Do pierwszego kwietnia gminy z tego regionu mają zadeklarować, czy będą dotować PKS. Firmę powiat głubczycki przejął w marcu 2010 roku. Ma w niej 97 procent udziałów. Pozostałe należą do gmin: Kietrz, Branice i Głubczyce. Miniony rok tamtejszy PKS zamknął na plusie.