Kłótnia przewoźników w Kluczborku
Według Dąbrowskiego, nowa konkurencja dąży do wyeliminowania go z rynku. – Kiedy to ja starałem się kilka lat temu o koncesję, musiałem zachować 15-minutową różnicę w czasie odjazdów w stosunku do autobusów należących do PKS – mówi Dąbrowski. Teraz różnica w odjazdach z Kluczborka w godzinach szczytu wynosi kilka minut.
- Od samego początku podstawowym kryterium było niekolidowanie z innymi przewoźnikami. Kiedy starałem się o dodatkowe połączenia, dostawałem odmowną decyzję. Była ona podyktowana tym, że na tej konkretnej trasie kolejne połączenia mogą wpłynąć na rentowność innych przewoźników – tłumaczy Dąbrowski.
Właściciel LUZ Jan Domagała zapewnia, że jego celem nie jest działanie na szkodę konkurencji. – Jako właściciel firmy przewozowej rozszerzam swoją działalność – tłumaczy – Kluczbork jest elementem rozwoju mojej działalności. Nie jest żadnym staraniem się o wykluczenie kogoś z rynku. W najbliższych miesiącach będziemy zresztą starać o rozszerzenie oferty przewozowej w powiecie kluczborskim – dodaje Domagała.
Bartłomiej Horaczuk, dyrektor Departamentu Infrastruktury i Gospodarki w opolskim Urzędzie Marszałkowskim, podkreśla, że pozwolenia wydane firmie LUZ są zgodne z obowiązującym prawem. – Niewielkie różnice w odjazdach nie mogą być traktowane jako nieuczciwa konkurencja – wyjaśnia
- Takie sytuacje konkurencji na liniach opolskich były już wcześniej. Firma FART, kiedy wchodziła na rynek, też była postrzegana jako konkurencja, która może zagrozić pozostałym przewoźnikom – mówi Horaczuk.
Dodajmy, że w grudniu skontrolowano firmę LUZ. – Nie wykryliśmy żadnych nieprawidłowości, jeśli chodzi o realizowania przez firmę kursów między Opolem a Kluczborkiem przez Bierdzany – wyjaśnia Leszek Pałosz z opolskiego urzędu marszałkowskiego.
Piotr Wrona