"Nysa nie musi się martwić"
Goszczący wczoraj w Nysie włodarz regionu szacuje, że kwota przeznaczona na ten cel będzie oscylować wokół 9 milionów euro.
- Strefa ekonomiczna Radzikowice-Goświnowice została uznana za priorytetową dla całej Opolszczyzny - przypomina Buła.
- Nie ma żadnego zagrożenia, bo Nysa pracuje nad tym projektem od kilku lat. Strona rządowa pokazała, jak ważne są to tereny, dając kilkaset milionów złotych na obwodnicę Nysy - mamy dowód na spójność projektu. Ja też patrzę na sprawę z perspektywy Opola. Uważam, że zbyt mało jest myślenia prowincjonalnego, czyli o mieszkańcach z krańców województwa - dodaje.
Bogusław Wierdak, przewodniczący Sejmiku Województwa Opolskiego, przekonuje, że nyska strefa ekonomiczna musi działać dwutorowo. Jak mówi, istniejący przedsiębiorcy będą wspierani pieniędzmi unijnymi. - Jeśli chodzi o nowych inwestorów, nie musimy brać każdego zainteresowanego, bo zagwarantujemy sobie komfort wyboru odpowiedniej oferty.
- Nie przyjmiemy inwestorów, którzy płacą po 1200-1500 złotych na rękę. Przykłady z Opola są tutaj znamiennie - między innymi Polaris. To pokazuje, że istnieje możliwość. Wybór inwestora będzie należał do nas - wyjaśnia.
Unia Europejska zobowiązała nyską strefę do zatrudnienia co najmniej 350 osób oraz ściągnięcia do siebie nie mniej niż czterech inwestorów. Jeśli do 2018 roku warunki nie zostaną spełnione, pieniądze trzeba będzie zwrócić.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak