Nie chcą wiatraków, więc blokują drogi
- Musieliśmy wyjść na ulicę, bo wyczerpały nam się wszystkie inne formy odwoławcze - mówi Waldemar Piotrowski, prezes stowarzyszenia.
- Mieliśmy już dwie pikiety: jedna przed urzędem miejskim, druga przed urzędem wojewódzkim. Stwierdziliśmy, że takie manifestacje nie przynoszą efektów, bo w obydwu przypadkach nikt nawet do nas nie wyszedł. Jeśli będziemy blokować drogi, kierowcy zaczną cierpieć i dopytywać, dlaczego tak się dzieje. Może wtedy władze zaczną zajmować się naszymi sprawami - tłumaczy.
Piotrowski podkreśla, że w Polsce nie istnieją przepisy normujące inwestycje tego typu.
Dlaczego akurat na tym terenie mają stanąć lasy wiatraków? Prezes Stowarzyszenia dla Rozwoju Wsi Polskiej uważa, że winny obecnej sytuacji jest zapis w miejscowym planie.
- W 2006. roku zawarto tam dwa słowa: "... i elektrownie wiatrowe". Dopisano to do jednego z paragrafów i właśnie dlatego firma wiatrakowa może stawiać maszty w dowolnie wybranym miejscu gminy Grodków. Według planów, ma tu powstać farma złożona ze 130 wiatraków. Bardzo sprytnie to wymyślili, bo teoretycznie podzielono tę liczbę na 10 mniejszych skupisk. W praktyce jednak one niemal łączą się ze sobą - wyjaśnia Piotrowski.
Mieszkańcy zwracają uwagę na szkodliwy w wielu aspektach wpływ stawiania wiatraków nieopodal domostw.
- Spadną ceny nieruchomości, ale ucierpią też nasze portfele, bo zielona energia jest prawie dwukrotnie droższa od tej pozyskiwanej konwencjonalnie - skarżą się protestujący.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak