System poboru opłat do zmiany
- Decyzja premiera to zagrywka przedwyborcza - stwierdził Szymański. – Teraz pojawia się pytanie, dlaczego A1 a nie A 4, bo chciałbym przypomnieć, że największy korek, 17 kilometrów, był pod Wrocławiem, a nie na A 1, która prowadzi na północ.
Decyzję premiera krytycznie ocenił też poseł SLD Adam Kępiński. - Potrzebne są rozwiązania systemowe - przekonywał. – Powinniśmy zdecydowanie pójść w kierunku bardziej nowoczesnym, który Europa już przećwiczyła. To system elektroniczny, które nalicza opłaty i nie powoduje korkowania.
Małgorzata Wilkos z Solidarnej Polski wypowiadała się w podobnym tonie.
- W moim przekonaniu decyzja premiera Tuska jest zupełnie niezrozumiała – mówi. – Niepotrzebnie podzielił Polaków pod względem ich preferencji turystycznych. Ci, którzy jadą nad morze, mogą podróżować za darmo, a ci, którzy jadą na południe, w góry, nadal muszą stać w korkach.
Także Paweł Pohorecki z Twojego Ruchu widzi w decyzji premiera gest pod publiczkę.
- Nie jest to żadne trwałe rozwiązanie problemu, to rozwiązanie doraźne, które tworzy niebezpieczny precedens – przekonuje Pohorecki.
Innego zdania byli politycy rządzącej koalicji.
- Nie zgadzam się z opinią, że to przedwyborczy prezent, chodziło o bezpieczeństwo podróżujących - przekonywał Tomasz kostuś z PO, dodając, że rząd pracuje nad systemowymi rozwiązaniami. – Potrzebna jest systemowa zmiana, o tym mówiła premier Bieńkowska, o tym mówił premier Tusk, są prowadzone prace i wyliczenia. Myślę, że w tym roku takich problemów nie będzie, ten archaiczny i niewydolny system naliczania opłat zostanie zastąpiony innym, pozbawionym wad.
Premiera bronił także Jan Krzesiński z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Jeśli rząd nie podejmuje decyzji, także doraźnych, to jest źle, bo nie reaguje. Jeśli takie decyzje podejmuje, to też jest źle, bo jest dyskryminacja – mówi polityk PSL.
Roman Kolek z Mniejszości Niemieckiej żartobliwie komentował, że jest to forma promocji polskiego morza., ale i on dodał, że takie doraźne decyzje nie załatwiają problemu fatalnego systemu poboru opłat.
- Każdy inne rozwiązanie będzie tańsze, bo zastosowano chyba najgorsze, najmniej sprawne – mówi Kolek.
Dodajmy, że koszt zarządzonej przez premiera operacji to 20 milionów złotych.
Posłuchajcie Niedzielnej Loży Radiowej
Oprac: Marek Świercz