Co dalej z gruntami po byłej jednostce wojskowej w Brzegu?
Według radnego Grzegorza Surdyki miasto nie ma żadnego pomysłu, jak zagospodarować nieruchomości oraz biznesplanu.
- Po prostu chcą kupić, a to kosztuje 3 miliony złotych. Za te pieniądze możemy zrobić ulicę Reja lub inne drogi i chodniki, możemy także już dziś zacząć budowę hali sportowej dla szkoły nr 5. A co burmistrz robi? Na pół roku przed wyborami za pieniądze podatników kolejny raz chce sobie zrobić kampanię – podkreśla radny Stowarzyszenia Młody Brzeg.
Według przewodniczącego rady miasta Mariusza Grochowskiego z PiS u źle się stało. On głosował za przystąpieniem do przetargu.
- Miasto potrzebuje inwestycji i potrzebuje miejsc pracy. Nie mamy żadnych tego typu terenów i dziś cały czas odczuwamy skutki oddania poradzieckiego lotniska Skarbimierzowi 20 lat temu. Nie mamy dziś żadnej możliwości rozwoju – dodaje.
Burmistrz Brzegu Wojciech Huczyński określa decyzję radnych skandalem i działaniem destrukcyjnym dla miasta.
- Ja rozumiem, że politycznie działania radnych z PO i Stowarzyszenia Młody Brzeg są takie, żeby odpowiedzialność na błędy przerzucać na mnie. Czyli nie można doprowadzić do czegoś, co się uda. Bo według nich, wszystko musi być źle, bo winny musi być Huczyński i tak to niestety wygląda – żali się burmistrz Brzegu.
Tłumaczy, że wcześniej nie można było przystąpić do przetargu. Kilka lat temu Agencja Mienia Wojskowego zaczynała sprzedaż terenów od 10 milionów złotych.
- Dziś jest to około 2,5 miliona. To nie jest żadna kampania z mojej strony – dodaje na koniec Huczyński.
Brzeg ma również szansę na pozyskanie unijnych pieniędzy na uzbrojenie tego gruntu, wyburzenie budynków oraz bunkrów, a także wycinkę drzew. Warunek jest jeden, miasto musi być właścicielem nieruchomości. Przetarg kończy się w połowie czerwca. Radni do sprawy mają wrócić na nadzwyczajnej sesji, która odbędzie się po majowym weekendzie.
Posłuchaj rozmówców:
Maciej Stępień