ZAKSA przegrała w Rzeszowie
Nie zagrywasz nie wygrywasz. Stara siatkarska prawda sprawdziła się zwłaszcza w pierwszym secie, kiedy to kędzierzynianie popełnili 14 błędów własnych w tym 9 z pola serwisu. I mimo, że na początku prowadzili 8:6, 12:8 to nie dali rady w końcówce. Trener gospodarzy wprowadził na parkiet Drzyzgę i Konarskiego, którzy odmienili losy spotkania. Rzeszowianie wyszli na prowadzenie 19:18 i wygrali 25:23. W drugim przegranym w takim samym stosunku secie na zagrywce było już lepiej. Jednak mimo prowadzenia 11:7 i znów w kędzierzyńskim zespole coś się zacięło. Tym razem skutecznym egzekutorem okazał Johen Schoeps. Po jego zagrywkach gospodarze doprowadzili do po remisu 12 i wyszli na prowadzenie 16:15. ZAKSA jednak walczyła. Było po 21:21. W końcówce znów własne błędy, jak autowy atak Możdzonka spowodowały, że rzeszowianie wyszli na prowadzenie 24:22 i wygrali 25:23. W secie trzecim walka trwała do drugiej przerwy technicznej. Wtedy to podopieczni Sebastiana Świderskiego prowadzili nawet 16:13. I znów stało się coś niezrozumiałego. Goście wrócili na parkiet odmienieni ale w gorszym tego słowa znaczeniu. Po serii zagrywek Konarskiego, Resowia objęła prowadzenie 17:16 a ZAKSA, nie mogła skutecznie wyprowadzić ataków. Na bloki nadziewali się i Bociek i Kooy. Po acie serwisowym Penczewa zrobiło się 21:17 dla rzeszowian a po serwisie Schoepsa 24:19 i za chwilę koniec meczu po bloku na Dicku Kooyu.
Donat Przybylski