Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem i już po pierwszej minucie gry prowadzili 5:0. Na półmetku pierwszej kwarty przewaga opolan jeszcze wzrosła. AZS prowadził 16:9. W ostatnich minutach akademicy nie byli już jednak tak skuteczni i goście zdołali doprowadzić do remisu. Pierwsza kwarta kończy się wynikiem 26:26.

Drugie dziesięć minut gry należało do przyjezdnych. Poznaniacy praktycznie się nie mylili w sytuacjach podkoszowych w odróżnieniu od gospodarzy, co przełożyło się na ich wygraną 24:16 i prowadzenie na półmetku zawodów 50:42.

Po zmianie stron drużyną dyktującą warunki gry długo byli poznaniacy. W pewnym momencie przewaga basketu wynosiła już 12 punktów. Opolanie przebudzili się w ostatnich minutach. AZS przyspieszył grę, poprawił skuteczność i po trzeciej kwarcie przegrywał już tylko 63:65.

W emocjonującej ostatniej części spotkania na trzy minuty przed końcową syreną był remis 80:80. Końcówkę lepiej wytrzymał AZS, który wygrał czwartą kwartę 26:23, a cały mecz 89:88.

- Wiedzieliśmy, że to będzie bardzo ciężkie spotkanie - mówi Michał Lis z Weegreee. - Mecz mógł się podobać kibicom ze względu na dramaturgię do ostatnich chwil. Rzut na zwycięstwo gości niecelny, dzięki czemu to my się cieszymy z wygranej. Był to dla nas ciężki mecz, dlatego że nie grał z nami Kuba Kobel, który mam nadzieję szybko wróci do zdrowia. Poza tym klub z Poznania był na dobrej fali zwycięskiej, więc robiliśmy wszystko, żeby tą falę zatrzymać i odnieść zwycięstwo.