Gwardia przegrała w Słowenii, ale wynik daje nadzieję na odrobienie strat w Opolu
Szczypiorniści Gwardii Opole przegrali pierwszy mecz 2. rundy eliminacji Pucharu EHF z Gorenje Velenje 22:26. Cztery bramki straty to dużo i mało, ale na pewno możliwe jest odwrócenie losu dwumeczu w Opolu.
Początek drugiej połowy nie zwiastował poprawy sytuacji. Gospodarze coraz lepiej radzili sobie z opolską defensywą i w pewnym momencie ich przewaga wzrosła do siedmiu trafień. Czas wzięty przez trenera Gwardii, Rafała Kuptela przyniósł skutek. Gwardziści poprawili defensywę i zaczęli gonić wynik. Na kilka sekund przed końcem Gorenje prowadziło 26:21, ale w ostatniej sekundzie trafił Jan Klimków i strata przed rewanżem wynosi cztery bramki.
- Taką akcję uzgodniliśmy z Antonim Łangowskim - mówi Jan Klimków, obrotowy Gwardii. - Rzucił do mnie bardzo wysoko. Zawsze mu powtarzam, że rzuca gdzieś na "trzecie piętro". Wyskoczyłem, udało mi się ledwo piłkę złapać trzema palcami, ale najważniejsze, że zakończyło się bramką.
Opolanie są zgodni, że te straty w Opolu są do nadrobienia.
- Z podobnych opresji wyszliśmy w zeszłym sezonie - mówi Adam Malcher, bramkarz Gwardii. - Z wyniku jesteśmy raczej zadowoleni. W pewnym momencie Gorenje prowadziło już siedmioma bramkami, a skończyło się na czterech. To jest pierwsza połowa, a druga czeka nas w Opolu. Przypomina się trochę dwumecz z Benfiką Lizbona. W nim też odrabialiśmy taką stratę. Myślę, że jak zagramy tak twardo w obronie jak w pierwszej połowie i końcówce meczu, to wszystko w Opolu się może zdarzyć.
Gwardia podejmie Gorenje w Stegu Arenie w niedzielę (14.10).