Stal Nysa pokonała lidera, druga pozycja na koniec pierwszej rundy
Po niesamowitym, pełnym zwrotów akcji spotkaniu Stal Nysa pokonała na wyjeździe Krispol Września 3:2. Była to pierwsza porażka gospodarzy tego spotkania na własnym parkiecie. Mimo zwycięstwa drużyna z Nysy kończy pierwszą rundę na drugiej pozycji, tracąc tylko jeden set do lidera, Lechii Tomaszów Mazowiecki.
Przy gorącym dopingu wypełnionej po brzegi hali we Wrześni lepiej do boju ruszyła drużyna z Nysy. Kontrolowała grę do końcowych fragmentów tej części spotkania, ale mimo kilku piłek setowych nie potrafiła postawić kropki nad i. Wykorzystali to gracze Krispolu i wygrali partię 28:26.
Nieudana końcówka pozostała w głowach naszych zawodników w drugim secie. Gospodarze prowadzili od początku i ograli Stal do 18. Wszystko odmieniło się w części trzeciej. Podopieczni Piotra Łuki kontrolowali grę od samego początku i zwyciężyli do 16. Sztukę tę powtórzyli w secie czwartym i doprowadzili do tie breaka.
W decydującym secie mimo początkowej przewagi Krispolu nasza drużyna pokazała charakter w końcówce i zwyciężyła do 11, a w całym niesamowitym meczu 3:2.
- Pierwszy set był wyrównany, nienajgorzej w niego weszliśmy, ale przegraliśmy końcówkę, zdarza się - podsumowuje libero Stali Tomasz Bonisławski. - Drugi set totalnie przespaliśmy na przyjęciu, graliśmy też słabo w zagrywce i można było powiedzieć, że się powoli pakujemy. Na szczęście w trzecim secie nam blok, jak to się mówi, zażarł i uratował tyłki, a potem wszystko poszło do przodu - dodaje.
- Było dużo wzlotów i upadków, ale właśnie takie mecze budują drużynę - twierdzi przyjmujący Stali, Łukasz Lubaczewski. - Po przegranych dwóch pierwszych setach, szczególnie po pierwszym, w którym prowadziliśmy przez całą partię, podnieśliśmy się i pokazaliśmy klasę - twierdzi.
Wygrana umocniła Stal na drugiej pozycji w 1. lidze, a do zakończenia pierwszej rundy rozgrywek zaplecza ekstraklasy na pierwszym miejscu zabrakło jednego wygranego seta. Liderem jest Lechia Tomaszów Mazowiecki. To z nią Stal zmierzy się w sobotę (09.12) na własnym parkiecie. Spotkanie to będzie także pożegnaniem z "nyskim kotłem", czyli halą przy ulicy Głuchołaskiej. Kolejne rozgrywane będą już w nowym obiekcie. Po drodze Stalowcy zagrają jeszcze w środę (06.12) na wyjeździe z piątą drużyną pierwszej rundy, Norwidem Częstochowa.
Nieudana końcówka pozostała w głowach naszych zawodników w drugim secie. Gospodarze prowadzili od początku i ograli Stal do 18. Wszystko odmieniło się w części trzeciej. Podopieczni Piotra Łuki kontrolowali grę od samego początku i zwyciężyli do 16. Sztukę tę powtórzyli w secie czwartym i doprowadzili do tie breaka.
W decydującym secie mimo początkowej przewagi Krispolu nasza drużyna pokazała charakter w końcówce i zwyciężyła do 11, a w całym niesamowitym meczu 3:2.
- Pierwszy set był wyrównany, nienajgorzej w niego weszliśmy, ale przegraliśmy końcówkę, zdarza się - podsumowuje libero Stali Tomasz Bonisławski. - Drugi set totalnie przespaliśmy na przyjęciu, graliśmy też słabo w zagrywce i można było powiedzieć, że się powoli pakujemy. Na szczęście w trzecim secie nam blok, jak to się mówi, zażarł i uratował tyłki, a potem wszystko poszło do przodu - dodaje.
- Było dużo wzlotów i upadków, ale właśnie takie mecze budują drużynę - twierdzi przyjmujący Stali, Łukasz Lubaczewski. - Po przegranych dwóch pierwszych setach, szczególnie po pierwszym, w którym prowadziliśmy przez całą partię, podnieśliśmy się i pokazaliśmy klasę - twierdzi.
Wygrana umocniła Stal na drugiej pozycji w 1. lidze, a do zakończenia pierwszej rundy rozgrywek zaplecza ekstraklasy na pierwszym miejscu zabrakło jednego wygranego seta. Liderem jest Lechia Tomaszów Mazowiecki. To z nią Stal zmierzy się w sobotę (09.12) na własnym parkiecie. Spotkanie to będzie także pożegnaniem z "nyskim kotłem", czyli halą przy ulicy Głuchołaskiej. Kolejne rozgrywane będą już w nowym obiekcie. Po drodze Stalowcy zagrają jeszcze w środę (06.12) na wyjeździe z piątą drużyną pierwszej rundy, Norwidem Częstochowa.