Gwardia Opole przegrała z RD Koper 21:27. Koniec przygody w europejskich rozgrywkach
Nie wystarczyła 5-bramkowa zaliczka z pierwszego spotkania. Szczypiorniści Gwardii Opole przegrali w Słowenii z RD Koper 21:27 i zakończyli swoją przygodę z pucharem EHF.
Zaczęło się znakomicie, bo po kilku minutach Gwardia prowadziła 4:1. Od tego momentu zaczęli rozpędzać się jednak miejscowi, którzy rzucili opolanom siedem bramek z rzędu. Nasi tylko momentami skutecznie odpowiadali, a po 30. minutach na tablicy widniał wynik 15:9 dla RD Koper.
Po zmianie stron walka na parkiecie stała się jeszcze większa i ostrzejsza. Niestety, swoje "dwa grosze" do tego dołożyli sędziowie, którzy na bardzo wiele pozwalali gospodarzom, a prawie na nic Gwardzistom.
RD Koper właściwie cały czas utrzymywał bezpieczną przewagę, a sytuacje opolskiego zespołu skomplikowała się po czerwonej kartce dla Kamila Mokrzkiego. Nasz rozgrywający ujrzał ją w 39. minucie spotkania.
Słoweńcy zwyciężyli 27:21 i mogli świętować awans do fazy grupowej pucharu EHF. Natomiast Gwardziści musieli pogodzić się z goryczą porażki, szkoda, że odniesionej przy tak wydatnej pomocy arbitrów.
- Czuliśmy przed meczem, że sportowo możemy ten mecz wygrać - mówi Michał Skórski, II trener Gwardii. - Okazuje się, że w pewnym momencie tego sportu tutaj nie było. Trudno się gra 7 przeciwko 9. Trudno. Nie wykorzystaliśmy swojej szansy, a ją mieliśmy, bo mieliśmy zaliczkę pięciu bramek z Opola. Tutaj też wypracowaliśmy sobie przewagę, ale może tego po prostu nie wytrzymaliśmy.
- Z takim sędziowaniem, to pierwszy raz w życiu grałem - dodaje Mindaugas Tarcijonas, kołowy Gwardii. - To było niemożliwe. Każdy faul nie był traktowany jako faul, a oni z tego tworzyli kontry. To było niemożliwe. Ile mogliśmy, to tyle daliśmy z siebie, ale nie było szans. Nie wiem, czy VIVE Kielce by tu nie przegrało.
Przypomnijmy, że w drugiej rundzie eliminacji Gwardia wyeliminowała Benficę Lizbona.
Po zmianie stron walka na parkiecie stała się jeszcze większa i ostrzejsza. Niestety, swoje "dwa grosze" do tego dołożyli sędziowie, którzy na bardzo wiele pozwalali gospodarzom, a prawie na nic Gwardzistom.
RD Koper właściwie cały czas utrzymywał bezpieczną przewagę, a sytuacje opolskiego zespołu skomplikowała się po czerwonej kartce dla Kamila Mokrzkiego. Nasz rozgrywający ujrzał ją w 39. minucie spotkania.
Słoweńcy zwyciężyli 27:21 i mogli świętować awans do fazy grupowej pucharu EHF. Natomiast Gwardziści musieli pogodzić się z goryczą porażki, szkoda, że odniesionej przy tak wydatnej pomocy arbitrów.
- Czuliśmy przed meczem, że sportowo możemy ten mecz wygrać - mówi Michał Skórski, II trener Gwardii. - Okazuje się, że w pewnym momencie tego sportu tutaj nie było. Trudno się gra 7 przeciwko 9. Trudno. Nie wykorzystaliśmy swojej szansy, a ją mieliśmy, bo mieliśmy zaliczkę pięciu bramek z Opola. Tutaj też wypracowaliśmy sobie przewagę, ale może tego po prostu nie wytrzymaliśmy.
- Z takim sędziowaniem, to pierwszy raz w życiu grałem - dodaje Mindaugas Tarcijonas, kołowy Gwardii. - To było niemożliwe. Każdy faul nie był traktowany jako faul, a oni z tego tworzyli kontry. To było niemożliwe. Ile mogliśmy, to tyle daliśmy z siebie, ale nie było szans. Nie wiem, czy VIVE Kielce by tu nie przegrało.
Przypomnijmy, że w drugiej rundzie eliminacji Gwardia wyeliminowała Benficę Lizbona.