Gwardia po karnych i "nietypowej" decyzji sędziów przegrała z KPR-em Legionowo
Piłkarze ręczni KPR Gwardii Opole do Legionowa na mecz 11. kolejki PGNiG Superligi z tamtejszym KPR-em jechali w roli zdecydowanego faworyta. Tak też to wyglądało w pierwszej połowie spotkania. Malcher zamurował bramkę, a Gwardia prowadziła 13:8. W drugiej części - tradycyjnie - opolanie stracili prowadzenie, nie tylko ze względu na swoją słabą grę, ale również przez dziwną decyzję sędziów. Po 60 minutach był remis po 21, a w karnych lepszy był KPR.
Spotkanie rozpoczęło się tak, jak na uczestnika europejskich pucharów przystało. Gwardia szybko wyszła na prowadzenie, a pierwsze skrzypce grał tradycyjnie Adam Malcher. Bramkarz Gwardii bronił w pierwszej połowie ze skutecznością 65%, co przełożyło się na 15 obronionych rzutów rywali. Gwardia po 30 minutach prowadziła 13:8.
W drugiej połowie wszystko szło zgodnie z planem i gwardziści jeszcze w 48. minucie prowadzili 16:12. Nagle nasza gra się posypała, a rywale zaczęli hurtowo odrabiać straty. Na kilka minut przed końcem KPR doprowadził do wyrównania 18:18 i mecz zaczął się od nowa. Do ostatnich sekund trwała zacięta walka bramka za bramkę. Na minutę przed końcem meczu bramkę na 21:20 dla Gwardii rzucił Maciej Zarzycki i nasi cofnęli się do obrony. Jednak w ostatniej sekundzie sędziowie tego spotkania podyktowali rzut karny dla KPR.
Były gracz Gwardii Kacper Adamski trafił w poprzeczkę, po czym zabrzmiała syrena końcowa. Wtedy po wielkiej dyskusji i konsultacji sędziów z delegatem uznano, że rzut karny ma zostać powtórzony. Powodem decyzji miało być to, że syrena końcowa mogła przeszkodzić Adamskiemu w wykonaniu rzutu karnego. Drugi raz Adamski się nie pomylił, a KPR w karnych wygrał 5:4.
W drugiej połowie wszystko szło zgodnie z planem i gwardziści jeszcze w 48. minucie prowadzili 16:12. Nagle nasza gra się posypała, a rywale zaczęli hurtowo odrabiać straty. Na kilka minut przed końcem KPR doprowadził do wyrównania 18:18 i mecz zaczął się od nowa. Do ostatnich sekund trwała zacięta walka bramka za bramkę. Na minutę przed końcem meczu bramkę na 21:20 dla Gwardii rzucił Maciej Zarzycki i nasi cofnęli się do obrony. Jednak w ostatniej sekundzie sędziowie tego spotkania podyktowali rzut karny dla KPR.
Były gracz Gwardii Kacper Adamski trafił w poprzeczkę, po czym zabrzmiała syrena końcowa. Wtedy po wielkiej dyskusji i konsultacji sędziów z delegatem uznano, że rzut karny ma zostać powtórzony. Powodem decyzji miało być to, że syrena końcowa mogła przeszkodzić Adamskiemu w wykonaniu rzutu karnego. Drugi raz Adamski się nie pomylił, a KPR w karnych wygrał 5:4.