ASPR Zawadzkie ciągle bez wygranej
Po 25 minutach gry piłkarze ręczni ASPR Zawadzkie prowadzili czterema bramkami z Uniwersytetem Radom, a jednak nie zdołali wywalczyć ani jednego punktu.
Mimo, iż zespół z Zawadzkiego musiał grać bez Patryka Całujka i Kevina Kubilasa to praktycznie od początku meczu prowadził. Między 18 a 25 minutą zawadczanie rzucili pięć bramek a zespół Uniwersytetu Radom odpowiedział tylko jednym trafieniem. Niestety, po bramce Pawła Swata ASPR objął prowadzenie 14:10 i w ciągu niecałej minuty stracił trzy bramki. Na przerwę podopieczni Łukasza Morzyka schodzili prowadząc 16:15.
Druga część meczu to więcej niedokładności w grze naszej drużyny. Po dziesięciu minutach drugiej części gry goście objęli prowadzenie 20:19 i nie oddali go już do końca. Na trzy minuty przed końcem spotkania zawadczanie doszli przeciwnika na odległość jednego trafienia lecz Adrian Przybysz i Dawid Mięsopust nie zdołali skończyć kontrataków skutecznym rzutem. Ostatecznie Uniwersytet Radom pokonał ASPR Zawadzkie 27:25. Trener ASPR, Łukasz Morzyk był załamany porażką i szukał jej przyczyn.
- Sam powiem, że nie wiem czemu przegraliśmy - powiedział Łukasz Morzyk. - W pierwszej połowie tak naprawdę, jakbyśmy schodzili na przerwę z przewagą sześciu lub siedmiu bramek, to nic by się nie stało. A my w ciągu minuty tracimy trzy bramki, co nie powinno się na tym poziomie zdarzyć. No a końcówka to popis nieskuteczności, jak w meczu z Przemyślem.
Po przegranej w szóstej kolejce meczów w pierwszej lidze ASPR Zawadzkie zajmuje ostatnie, 16. miejsce w tabeli bez jakiegokolwiek punktu na koncie.
Druga część meczu to więcej niedokładności w grze naszej drużyny. Po dziesięciu minutach drugiej części gry goście objęli prowadzenie 20:19 i nie oddali go już do końca. Na trzy minuty przed końcem spotkania zawadczanie doszli przeciwnika na odległość jednego trafienia lecz Adrian Przybysz i Dawid Mięsopust nie zdołali skończyć kontrataków skutecznym rzutem. Ostatecznie Uniwersytet Radom pokonał ASPR Zawadzkie 27:25. Trener ASPR, Łukasz Morzyk był załamany porażką i szukał jej przyczyn.
- Sam powiem, że nie wiem czemu przegraliśmy - powiedział Łukasz Morzyk. - W pierwszej połowie tak naprawdę, jakbyśmy schodzili na przerwę z przewagą sześciu lub siedmiu bramek, to nic by się nie stało. A my w ciągu minuty tracimy trzy bramki, co nie powinno się na tym poziomie zdarzyć. No a końcówka to popis nieskuteczności, jak w meczu z Przemyślem.
Po przegranej w szóstej kolejce meczów w pierwszej lidze ASPR Zawadzkie zajmuje ostatnie, 16. miejsce w tabeli bez jakiegokolwiek punktu na koncie.