MKS Kluczbork rozgromiony na boisku beniaminka
Fatalny start sezonu II ligi piłkarskiej zanotował MKS Kluczbork. Spadkowicz z zaplecza ekstraklasy poległ w Jastrzębiu aż 1:5.
Tylko początek spotkania był w wykonaniu MKS-u dobry. W 10. minucie biało-niebiescy objęli prowadzenie po strzale głową Pawła Baraniaka. Zamiast pójść za ciosem, Kluczbork oddał inicjatywę GKS-owi.
Gospodarze skrzętnie to wykorzystali. W 26. minucie do wyrównania doprowadził Daniel Szczepan, a tuż przed przerwą pięknym strzałem z rzutu wolnego miejscowym prowadzenie dał Farid Ali.
Druga część gry rozpoczęła się dla MKS-u obiecująco. Trwało to jednak bardzo krótko. W 50. minucie fatalnie zachował się Paweł Kubiak, który w niegroźnej sytuacji sfaulował. Arbiter słusznie pokazał naszemu obrońcy żółtą kartkę, a że Kubiak miał już na swoim koncie jedno upomnienie, musiał opuścić boisko.
GKS w pełni wykorzystał przewagę liczebną. W 60. minucie wynik podwyższył Krzysztof Gancarczyk. Dwa kolejne ciosy miejscowi zadali w doliczonym czasie gry. Najpierw Kacpra Majchrowskiego pokonał Kamil Jadach, a następnie Wojciech Caniboł.
- Za ten mecz możemy tylko przeprosić - mówi Kamil Nitkiewicz, kapitan MKS-u. - Strzeliliśmy bramkę na 1:0, a później sami daliśmy pożywkę drużynie Jastrzębia. Sami sprowokowaliśmy im sytuacje. Poczuli krew. Wszystkie nasze błędy, jakie były możliwe Jastrzębie wykorzystało i taki mamy wynik.
MKS przegrał w Jastrzębiu z GKS-em 1:5.
Gospodarze skrzętnie to wykorzystali. W 26. minucie do wyrównania doprowadził Daniel Szczepan, a tuż przed przerwą pięknym strzałem z rzutu wolnego miejscowym prowadzenie dał Farid Ali.
Druga część gry rozpoczęła się dla MKS-u obiecująco. Trwało to jednak bardzo krótko. W 50. minucie fatalnie zachował się Paweł Kubiak, który w niegroźnej sytuacji sfaulował. Arbiter słusznie pokazał naszemu obrońcy żółtą kartkę, a że Kubiak miał już na swoim koncie jedno upomnienie, musiał opuścić boisko.
GKS w pełni wykorzystał przewagę liczebną. W 60. minucie wynik podwyższył Krzysztof Gancarczyk. Dwa kolejne ciosy miejscowi zadali w doliczonym czasie gry. Najpierw Kacpra Majchrowskiego pokonał Kamil Jadach, a następnie Wojciech Caniboł.
- Za ten mecz możemy tylko przeprosić - mówi Kamil Nitkiewicz, kapitan MKS-u. - Strzeliliśmy bramkę na 1:0, a później sami daliśmy pożywkę drużynie Jastrzębia. Sami sprowokowaliśmy im sytuacje. Poczuli krew. Wszystkie nasze błędy, jakie były możliwe Jastrzębie wykorzystało i taki mamy wynik.
MKS przegrał w Jastrzębiu z GKS-em 1:5.