Porażka MKS-u w świetle jupiterów
Piłkarze pierwszoligowego MKS-u Kluczbork przegrali przed własną publicznością 1:2 z GKS-em Katowice.
Od pierwszej minuty gospodarze starali się przejąć inicjatywę. Zdecydowanie częściej byli przy piłce i próbowali objąć prowadzenie. Jednak już w trzeciej minucie przegrywali 0:1. Kontratak i dośrodkowanie Bartosza Flisa, wykończył, z najbliższej odległości, Bartosz Iwan.
MKS próbował odrobić straty, ale ponownie został skarcony przez znakomicie kontrującą "Gieksę". W 24 minucie prostopadłym podaniem do Krzysztofa Wołkowicza popisał się kapitan katowiczan Grzegorz Goncerz i było 2:0 dla GKS-u. Minutę przed końcem pierwszej połowy, ponownie w polu karnym MKS-u, sam na sam z bramkarzem, znalazł się Iwan, jednak jego strzał minął bramkę Rudnickiego.
W drugiej połowie MKS zaczął grać znacznie lepiej. Siedem minut od wznowienia gry, wprowadzony w przerwie, Sebastian Deja, znakomicie spisał się na linii pola karnego i pewnym strzałem w dolny róg dał kontaktowego gola biało - niebieskim. W 60 minucie kolejną szansę miał GKS. Dośrodkowanie w pole karne próbował, celnym strzałem głową, wykończyć Alan Czerwiński, ale piłka minęła prawy słupek bramki MKS-u.
Pięć minut później znów dobrym strzałem popisał się Deja, ale tym razem futbolówka minimalnie minęła bramkę. W 67. minucie już gra toczyła się pod bramką gospodarzy. Goncerz stanął oko w oko z Rudnickim, ale górą w tym pojedynku był bramkarz kluczborskiego zespołu.
W 69 minucie MKS miał najlepszą sytuację na wyrównanie stanu meczu. Sam na sam z Mateuszem Kuchtą znalazł się Maciej Kowalczyk, który miał dużo czasu, aby umieścić piłkę w bramce. Napastnik gospodarzy minimalnie jednak chybił i wynik do końca meczu już się nie zmienił.
Po tej porażce MKS pozostał na piętnastym miejscu w tabeli z dorobkiem 21 punktów. Ma on już jednak tylko jedno "oczko" przewagi nad strefą spadkowa.
MKS próbował odrobić straty, ale ponownie został skarcony przez znakomicie kontrującą "Gieksę". W 24 minucie prostopadłym podaniem do Krzysztofa Wołkowicza popisał się kapitan katowiczan Grzegorz Goncerz i było 2:0 dla GKS-u. Minutę przed końcem pierwszej połowy, ponownie w polu karnym MKS-u, sam na sam z bramkarzem, znalazł się Iwan, jednak jego strzał minął bramkę Rudnickiego.
W drugiej połowie MKS zaczął grać znacznie lepiej. Siedem minut od wznowienia gry, wprowadzony w przerwie, Sebastian Deja, znakomicie spisał się na linii pola karnego i pewnym strzałem w dolny róg dał kontaktowego gola biało - niebieskim. W 60 minucie kolejną szansę miał GKS. Dośrodkowanie w pole karne próbował, celnym strzałem głową, wykończyć Alan Czerwiński, ale piłka minęła prawy słupek bramki MKS-u.
Pięć minut później znów dobrym strzałem popisał się Deja, ale tym razem futbolówka minimalnie minęła bramkę. W 67. minucie już gra toczyła się pod bramką gospodarzy. Goncerz stanął oko w oko z Rudnickim, ale górą w tym pojedynku był bramkarz kluczborskiego zespołu.
W 69 minucie MKS miał najlepszą sytuację na wyrównanie stanu meczu. Sam na sam z Mateuszem Kuchtą znalazł się Maciej Kowalczyk, który miał dużo czasu, aby umieścić piłkę w bramce. Napastnik gospodarzy minimalnie jednak chybił i wynik do końca meczu już się nie zmienił.
Po tej porażce MKS pozostał na piętnastym miejscu w tabeli z dorobkiem 21 punktów. Ma on już jednak tylko jedno "oczko" przewagi nad strefą spadkowa.