Ruch nie dał szas beniaminkowi z Piotrówki w derbach
Za faul przed polem karnym na Dawidzie Czaplińskim do szatni odesłany został Bogumił Dziliński. Fakt ten spowodował, że drużyna Ruchu szybko osiągnęła wyraźna przewagę i często gościła w rejonie bramki dobrze dysponowanego bramkarza Piotrówki, Piotra Adamka. Mimo kilku dogodnych okazji ze strony gospodarzy, pierwsza połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym 0:0.
W drugiej odsłonie „Zdzichy” zagrały już zdecydowanie skuteczniej. Festiwal strzelecki rozpoczął Dawid Czapliński(56 min.), który w odstępie 13 min. skompletował klasycznego hat tricka. Kolejne bramki zdobyli Mateusz Marzec(74 min.) po podaniu Czaplińskiego i Karol Wanat, który już w doliczonym czasie wykorzystał precyzyjne dośrodkowanie od Mariusza Kapłona. Honorową bramkę dla Piotrówki zanotował Eric Tala.
- Przeciwnik szybko zaczął grać w osłabieniu, przez to zupełnie zmienił taktykę, chociaż oni już z takim nastawieniem przyjechali, żeby przede wszystkim bronić się, później jeszcze tę obronę zmasowali w postaci jednego zawodnika, ciężko było to rozrzucić, ale łatwo było się domyślić, że to będzie kwestia czasu kiedy przeciwnikowi zacznie brakować sił, kiesy te dziury pomiędzy formacjami zaczną się robić większe i tak też było, a my z każdą minutą zaczęliśmy stwarzać sobie tych sytuacji coraz więcej. Powinniśmy podwoić tę zdobycz bramkową - mówi trener Ruchu Łukasz Rogacewicz.
- Wydaje mi się, że sędzia dał nam niesłusznie tę kartkę i wszyscy, z którymi rozmawiam, mówią, że to nie był faul na czerwoną kartkę i to wytrąca nas z równowagi, wypaczyło troszkę wynik tego meczu i uważam, że do tej pory solidnie graliśmy w defensywie, wybijaliśmy ich z rytmu, po tej czerwonej kartce to się "posypało", ale mieliśmy też dużo szczęścia. Adamek super dzisiaj bronił do momentu utraty bramki. Nie mogę mieć pretensji do swoich zawodników, oni cały czas się przygotowywali do tego meczu i naprawdę byliśmy przygotowani, na tablicy jest 5:1 i ciężko im było to jakoś wytłumaczyć, że przy stanie 3:0, żeby się cofnęli, chcieli za wszelką cenę strzelić bramkę, chcieli żeby ten mecz inaczej wyglądał, a skończyło się jak się skończyło. Wydaje mi się, że gdybyśmy grali normalnie po jedenastu od początku to mogłoby być zupełnie inaczej - tłumaczył szkoleniowiec LZS - u Tomasz Hejduk.
Posłuchaj:
Grzegorz Frankowski/Daria Placek/Donat Przybylski