Trener Smółka: Zwycięzców się nie sądzi
- Przy 2:0 już widać, że ta presja i nerwy minęły i graliśmy naprawdę koncertowe 30, 40 minut. Natomiast bramka z niczego i znowu powraca to, co dotychczas było, czyli cały czas nerwowość, brak takiego rozluźnienia pod bramką przeciwnika. Stworzyliśmy znowu kilkanaście sytuacji, które trzeba wcześniej zamienić na bramki i nie ma wówczas takich nerwów. No ale zwycięzców się nie osądza. Wiele zdrowia chłopcy włożyli w to spotkanie. To jest taka liga, że trzeba biegać, walczyć, zasuwać na boisku i to dzisiaj chłopcy robili, za to dla nich duży szacunek. Jest zwycięstwo, dopisujemy trzy punkty i myślimy o następnym meczu - mówi trener Smółka.
- Mamy silną ławkę, mamy zmienników, weszły świeże skrzydła, wszedł świeży napastnik, nie można mówić więc o braku sił. Natomiast, gdybyśmy my strzelili bramkę trzecią, to ten mecz mógłby się skończyć bardzo wysoko, bo tylko w drugiej połowie naliczę sytuacji samego Mateusza Bodziocha trzy, Dawida Wolnego, Janusza Gancarczyka sam na sam. Tych sytuacji stuprocentowych znowu była masa. Bardzo dużo rozmawiamy z zawodnikami i oni muszą grać spokojniej. Ta presja jest zbyt duża. Wkładają serce, walczą w każdym spotkaniu, stwarzamy masę sytuacji i my potrzebujemy kilku meczów, aby ta pewność siebie do nas wróciła. Wtedy ta gra będzie skuteczniejsza, będziemy zamieniać te sytuacje w większym procencie na bramki - dodaje Smółka.
- Mamy dwóch bramkarzy uzdolnionych, młodych, równorzędnych i postanowiłem postawić w tym meczu na Grzegorza Kleemanna, a nie Tobiasza Weinzettela. Wyglądał on już bardzo dobrze w okresie przygotowawczym, sparingów zagrał sporo na zero z tyłu. To są bramkarze na równi, bardzo ciężko pracują. Nie możemy żadnego talentu zmarnować, obaj są utalentowani i podjęliśmy decyzję z Adamem Kanią, że będą bronić po dwa mecze - u siebie i na wyjeździe i po czterech kolejkach ocenimy, zrobimy głęboką analizę ich gry i zobaczymy co będzie dalej - komentuje trener Odry.
Jakub Trzaska