Trener Roland Dembończyk: To był dobry mecz
- Jak się przegrywa 13:15 w piątym secie, to ciężko powiedzieć "uff", tylko, że szkoda. W moim przypadku jest to drugi finał, który gram tutaj z Młodą Ligą. Bodajże 9 lat temu też na tym obiekcie rozgrywany był mecz finałowy i też przegrałem 2:3, także myślę, że jak będę jeszcze kiedykolwiek w finale to, broń Boże, żebyśmy tego finału nie rozgrywali Kędzierzynie - Koźlu - mówi trener Dembończyk.
- Mówiłem przed meczem, że Czarni Radom to zespół z pięcioma zawodnikami z PlusLigi. Taktyka była jedna - ryzykowaliśmy przez cały mecz zagrywką. Nie da się na tym poziomie grać tak dobrze na serwisie przez cały mecz jak w pierwszym secie, dlatego nam ta zagrywka siadła. Sety wyglądały na zasadzie takiej, że kiedy trafialiśmy, wygrywaliśmy, a kiedy nie mogliśmy się wstrzelić, no to niestety przegrywaliśmy. Ale zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że zagrywka będzie sześćdziesięcioma procentami sukcesu - przypomina Dembończyk.
- W siatkówce bezpieczny wynik nie istnieje. Jakby było 14:8 to bym się cieszył ze złota, bo wiedziałbym, że tego nie przegramy. Tym bardziej szkoda, że przy stanie 10:12 mieliśmy dwie piłki po swojej stronie. Z lewego, załóżmy, tam błąd Pawła. Troszkę się podpalił i niestety. Przy drugiej, obrońca z Radomia nie miał prawa stać na dwunastym metrze, bo tam nie stał przez cały set. Nie wiem po co tam poszedł, ale zrobił to i obronił tę piłkę. No ale taka jest siatkówka. Patrzyłem na tablicę i mnie coraz bardziej serce bolało. Sezon się skończył, mamy srebrne medale i myślę, że trzeba się cieszyć - komentuje trener Młodej ZAKSY.
- Myślę, że te mecze były bardzo zbliżone, a nawet ten pojedynek finałowy był sportowo nawet na wyższym poziomie od półfinałowych. Jeśli chodzi o zawodników to tylko mogę ich chwalić za grę. Taka jest siatkówka - dwa błędy w jedną, dwa błędy w drugą i albo się wygrywa albo się przegrywa. Nie ma remisów i tak to niestety wygląda - ocenia trener Dembończyk.
Posłuchaj pomeczowej rozmowy:
Jakub Trzaska