Wielki Piątek na wsi. Kropla krwi Chrystusa w strumieniu i "Gottlik cojś kulnie"
Dawniej w Wielki Piątek zgodnie z tradycją ludową obmywano twarz wodą ze strumienia. - Był taki przesąd, że pojawia się w niej krew Chrystusa - mówi Helena Wojtasik, dyrektor Tułowickiego Ośrodka Kultury.
Czyniono to o świcie, gdy wracano z pól, gdzie zostawiono krzyżyki z bazi poświęconych w Niedzielę Palmową. Wierzono, że woda tego dnia ma wyjątkowe właściwości.
- Kiedy gospodarz wracał ze swojego pola, bo miał ich kilka i napotykał strumyk, który płynął ze Wschodu na Zachód, to obmywał się w tym strumieniu, ponieważ był taki przesąd, że pojawia się w niej kropla krwi Chrystusa, która pomaga ludziom uzdrowić choroby skóry, ale też duszy i ciała - mówiła Wojtasik.
W Wielki Piątek wierzący idą do kościoła całować rany Chrystusa na krzyżu. - Dawniej ołmy prowadząc tam dzieci pod chustami i mazelonkami ukrywały łakocie - mówiła Wojtasik. - Były bardzo grube, ponieważ miały zazwyczaj dużo wnuków i za każde pocałowanie rany Chrystusa obdarowywały dzieci czymś słodkim, na przykład bombonem albo jajkiem, bo one były sycące, a ludzie nie byli wtedy bogaci, byli ciągle głodni. Ta ołma ciągle dziecku coś z tej opaski, chusty wydawała i jak wracała z kościoła to była już chuda - dodaje. O takim zwyczaju mówiło się, że "Gottlik cojś kulnie".
O tych tradycjach Helena Wojtasik opowiadała w programie "Rewiry kultury". Przypomniała też o budowaniu Bożych Grobów w kościołach. - Do dziś ta tradycja przetrwała, podobnie jak zwyczaj odwiedzania różnych kościołów, aby oglądać Groby Pańskie - mówiła.
- Kiedy gospodarz wracał ze swojego pola, bo miał ich kilka i napotykał strumyk, który płynął ze Wschodu na Zachód, to obmywał się w tym strumieniu, ponieważ był taki przesąd, że pojawia się w niej kropla krwi Chrystusa, która pomaga ludziom uzdrowić choroby skóry, ale też duszy i ciała - mówiła Wojtasik.
W Wielki Piątek wierzący idą do kościoła całować rany Chrystusa na krzyżu. - Dawniej ołmy prowadząc tam dzieci pod chustami i mazelonkami ukrywały łakocie - mówiła Wojtasik. - Były bardzo grube, ponieważ miały zazwyczaj dużo wnuków i za każde pocałowanie rany Chrystusa obdarowywały dzieci czymś słodkim, na przykład bombonem albo jajkiem, bo one były sycące, a ludzie nie byli wtedy bogaci, byli ciągle głodni. Ta ołma ciągle dziecku coś z tej opaski, chusty wydawała i jak wracała z kościoła to była już chuda - dodaje. O takim zwyczaju mówiło się, że "Gottlik cojś kulnie".
O tych tradycjach Helena Wojtasik opowiadała w programie "Rewiry kultury". Przypomniała też o budowaniu Bożych Grobów w kościołach. - Do dziś ta tradycja przetrwała, podobnie jak zwyczaj odwiedzania różnych kościołów, aby oglądać Groby Pańskie - mówiła.