Naleśniki w towarzystwie gwiazd? Grabówka przygotowuje się do festiwalu
Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej to czas intensywnej pracy dla opolskich restauratorów. Słynna w Opolu naleśnikarnia Grabówka już przygotowuje się na przyjęcie większej liczby gości. Lokal od 33 lat odwiedzają gwiazdy i osoby zaangażowane w tworzenie festiwalu.
Właściciel Grabówki Ryszard Czewiński podkreśla, że w ostatnich latach szczególne zapadła mu w pamięci wizyta artystki występującej pod pseudonimem Margaret.
- Przed wizytą w Grabówce Margaret odwiedziła wyprzedaż w jednym z opolskich sklepów przy Ozimskiej - wspomina Czerwiński. - W Grabówce ubierała w te ciuchy swoich muzyków i zespół - wspomina z uśmiechem.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w czasie festiwalu jest trochę więcej pracy - wyjaśnia Czerwiński. - Jest więcej osób, więcej dzieci biegających czy młodzieży zbierającej autografy. Dłużej pracujemy. Jeśli jest taka potrzeba jesteśmy nawet w stanie wstać o 2 czy 3 w nocy, bo trzy razy już przygotowaliśmy kawę i herbatę. To się zaczyna o godz. 6 rano, ale trzy godziny wcześniej trzeba zacząć przygotowania - dodaje.
Naleśnikarnia Grabówka na stałe wpisała się w historię opolskiego festiwalu. Dodajmy, że sto to lat temu ten sam budynek był siedzibą inkasenta, który pobierał opłatę za przejście przez Most Groszowy. Wówczas miejsce to nazywano Domkiem Szwajcarskim, a opłata wynosiła grosz.
- Przed wizytą w Grabówce Margaret odwiedziła wyprzedaż w jednym z opolskich sklepów przy Ozimskiej - wspomina Czerwiński. - W Grabówce ubierała w te ciuchy swoich muzyków i zespół - wspomina z uśmiechem.
- Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że w czasie festiwalu jest trochę więcej pracy - wyjaśnia Czerwiński. - Jest więcej osób, więcej dzieci biegających czy młodzieży zbierającej autografy. Dłużej pracujemy. Jeśli jest taka potrzeba jesteśmy nawet w stanie wstać o 2 czy 3 w nocy, bo trzy razy już przygotowaliśmy kawę i herbatę. To się zaczyna o godz. 6 rano, ale trzy godziny wcześniej trzeba zacząć przygotowania - dodaje.
Naleśnikarnia Grabówka na stałe wpisała się w historię opolskiego festiwalu. Dodajmy, że sto to lat temu ten sam budynek był siedzibą inkasenta, który pobierał opłatę za przejście przez Most Groszowy. Wówczas miejsce to nazywano Domkiem Szwajcarskim, a opłata wynosiła grosz.