Stolica Reggae, czyli dwie sceny muzyki z Jamajki i nie tylko
Fani muzyki wywodzącej się z Jamajki mogli bawić się przy dużej scenie na koncertach gwiazd lub przy małej, gdzie prezentowały się grupy współpracujących DJ-ów.
- Polska scena rozrasta się w znakomitym tempie - przekonuje Jarosław Kowalczyk, wokalista kluczborskiego zespołu Bakshish, który uchodzi za jeden z ważniejszych na polskiej scenie reggae.
- Być może w pewnym momencie to było rozdrobnione, ale jest nas tak dużo, że tworzymy już monolit. Poziom polskich zespołów reggae bardzo się podniósł - mam na myśli zespoły profesjonalne i te mniej profesjonalne. Obserwuję tę scenę od 30 lat i, moim zdaniem, ona stała się zawodowa. Chodzi o jakość grania oraz jakość dźwięku, produkcję festiwali czy realizację teledysków - dodaje.
Zdaniem wykonawców oraz sympatyków reggae, ta muzyka, choć z pozoru prosta i wesoła, niesie ze sobą dużo emocji oraz ważnych treści.
- Jeżeli zaczniesz głębiej tłumaczyć teksty, znajdziesz może nie odpowiedzi na wiele pytań, ale wskazówki, których ludzie codziennie poszukują w różnych filozofiach. Tak naprawdę każdy z nas ma swoją drogę życia, a w reggae znajdziemy wskazówki dotyczące rzeczywistości. O tym mówiła większość artystów związanych z ruchem Rastafari - na przykład znany wszystkim Bob Marley - tłumaczy Paweł "Deska" Polański z Pandadread Sound System.
Dodajmy, Stolica Reggae Festiwal powrócił w tym roku do Bąkowa - wcześniej organizowano tę imprezę między innymi w byczyńskim amfiteatrze i na stadionie w Kluczborku.
Posłuchaj wypowiedzi:
Witold Wośtak