Maryla disco polo BILANS 2014
Po występie dziennikarka lokalnej stacji zapytała artystkę, jak czuła się w „tym nietypowym dla siebie repertuarze”. - Muszę przyznać, że umierałam przed występem. Musiałam wziąć dużo leków uspokajających, bo uległam namowom telewizji i dałam się wpuścić w ten pomysł, ale już nie było odwrotu – tłumaczyła gwiazda. Aby trochę złagodzić poziom własnego zażenowania, artystka podkreślała, że starała się zmienić aranżacje piosenek, aby zabrzmiały nieco inaczej.
Kiedy emocje opadły a po festiwalu zostały tylko gigabajty zdjęć umieszczonych w internecie, w wywiadzie dla portalu Onet.pl Rodowicz mówiła, że „absolutnie niczego nie żałuje”. - Z proszkami prawda. Próba generalna odbywała się w pełnym słońcu, na scenie było 37 stopni (…). Przebierałam się w tempie, do tego doszedł ogromny stres (...). To wszystko spowodowało skok tętna – cytuje artystkę portal, który zaznacza, że gwiazda pokazała nam, że „niestraszne je zawodowe wyzwania”.
Występ Maryli Rodowicz na opolskim festiwalu spotkał się, czego można było się spodziewać, z ostrą krytyką. Warto dodać, że był on częścią wstawek z udziałem ParaNienormalnych. Członkowie kabaretu wcieli się w role jurorów znanych programów talent show, a Rodowicz udawała ich uczestniczkę śpiewając na przykład "Ona tańczy dla mnie". Być może ten kontekst zachęca do potraktowania całego zdarzenia z przymrużeniem oka? Choć biorąc pod uwagę tę dawną i chlubną historię festiwalu, której artystka także jest częścią (!), śpiewanie disco polo rodzi zarozumiały sprzeciw. A może to właśnie Maryla Rodowicz bardziej niż inni ma prawo wlać dodatkowe wiadro wody do tego tonącego okrętu, którym od pewnego czasu stał się festiwal?
Katarzyna Zawadzka