Strajk okupacyjny w BCM
Dziś rano (04.03) na dwie godziny personel odszedł od łóżek pacjentów. Związki zawodowe żądały 500 złotych podwyżki, w tej chwili mówi się już o 300 złotych. Niestety popołudniowe rozmowy z dyrekcją i władzami powiatu nie przyniosły zamierzonych rezultatów, stąd decyzja związków o rozpoczęciu strajku okupacyjnego.
Kobiety w tej chwili koczują na klatce schodowej przed zamkniętymi drzwiami do działu administracyjnego. Dopiero jutro rano (05.03) przeniosą się pod gabinet dyrekcji szpitala. Noc spędzą na korytarzu.
- Na oddziałach ustaliliśmy sobie grafik. Po skończonym dyżurze dwie lub trzy pielęgniarki będą dołączać do strajku. Za każdym razem będzie nas około 20. - tłumaczy jedna z protestujących.
Personel jest zdesperowany. Pielęgniarki obniżyły już nawet kwotę podwyżki z 500 do 300 złotych.
- Jestem jedynym żywicielem rodziny, a proponowana podwyżka w wysokości 50 złotych jest po prostu śmieszna. Nie może być tak, że wzrost naszych wynagrodzeń rozpocznie procedurę likwidacji szpitala. To szantaż - żali się pielęgniarka z ponad 20- letnim stażem.
Na razie nie wiadomo, ile dokładnie potrwa strajk okupacyjny. Mówi się nawet o kilkunastu dniach.
Posłuchaj relacji naszego reportera:
Maciej Stępień (oprac. MŚm)