Prudnik nie zgadza się z „Programem ochrony powietrza”
– Badania sprzed trzech lat mają się nijak do stanu dzisiejszego – argumentuje burmistrz Franciszek Fejdych. – Zniknęły niektóre szczególnie uciążliwe punkty emisyjne, zakłady takie jak Frotex zaprzestały działalności, dlatego również ta emisja uległa zmianie. Poza tym badania były przeprowadzane w okolicach Głubczyc, a nie w samym Prudniku. Uważamy, że jeżeli ma to być rzeczowe i dokładne, to powinno być to wykonywane tam, gdzie wyniki są analizowane – podkreśla Fejdych.
W programie tym założono, że gmina Prudnik na zmianę tradycyjnych źródeł ogrzewania miałaby wydać 9,5 miliona zł. Wątpliwości z tym związane budzą też uwarunkowania prawne takich działań. – Obligowanie gminy do wydatkowania tak dużych środków musi mieć jakieś podstawy prawne. Na dzień dzisiejszy nie planowaliśmy aż takich inwestycji w tym zakresie. Nie analizowano również w tym opracowaniu sytuacji prawnej. Gros budynków w mieście Prudnik to wspólnoty, które rządzą się własnymi prawami i wcale nie muszą słuchać tego, co gmina chce im zaproponować – dodaje burmistrz.
Zdaniem Fejdycha w „Programie ochrony powietrza dla strefy opolskiej” nie wzięto też pod uwagę ważnego aspektu zamożności mieszkańców. W gminie tej jest wysokie bezrobocie, dlatego trudno będzie namówić jej mieszkańców, aby zamienili domowe piece na centralne ogrzewanie.
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Jan Poniatyszyn (oprac. WK)