Komitet referendalny skarży się na prezydenta
- Zwróciliśmy się do prezydenta z prośbą, aby zezwolił nam na umieszczenie takiego obwieszczenia na tablicy ogłoszeń w urzędzie miasta. Niestety otrzymaliśmy odmowę. Natomiast na własny koszt umieściliśmy te obwieszczenia w drugi sposób zwyczajowo przyjęty, czyli na słupach ogłoszeń w Kędzierzynie-Koźlu - dodaje Czubek.
Rafał Tkacz, dyrektor delegatury KBW w Opolu, potwierdza, że otrzymał skargę, która zostanie teraz zbadana. - Faktem jest, że komitet musi powiadomić o referendum w trybie zwyczajowo przyjętym w danej gminie. Najczęściej jest to wywieszenie na tablicach ogłoszeń, czasem zdarza się, że jest to również BIP. Jeżeli grupa referendalna spełniła te warunki, a przynajmniej chciała, aby w tych miejscach zostały powieszone obwieszczenia, ale ktoś im to uniemożliwił, to taka niemożność nie będzie mogła negatywnie skutkować dla grupy referendalnej - tłumaczy Tkacz.
To oznaczałoby, że w tej konkretnej sytuacji niewywieszenie ogłoszenia o referendum w urzędzie nie może być powodem kwestionowania prawomocności działań komitetu referendalnego.
Co na to Urząd Miasta w Kędzierzynie-Koźlu? Jarosław Jurkowski, który odpowiada w magistracie za kontakty z mediami, twierdzi, że prezydent wcale nie zabronił umieszczenia ogłoszenia o referendum. - Takie obwieszczenie zostało wywieszone i do dnia dzisiejszego wisi w urzędzie. Jego obecność sprawdzałem przed chwilą. Prezydent czasowo odmówił jedynie wyznaczenia bezpłatnych miejsc na terenie miasta do zawieszenia takich obwieszczeń. Takie miejsca zostaną wyznaczone z chwilą, kiedy komisarz wyborczy ustali termin przeprowadzenia referendum - tłumaczy Jurkowski.
Komitet referendalny twierdzi, że pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum zebrał do tej pory około 4000 podpisów. By do niego doszło, potrzeba około 5100 podpisów.
Piotr Wrona (oprac. BO)