„Nie bój się ratować” – przekonuje krapkowicki sanepid
– Polacy boją się udzielać pierwszej pomocy. Światowe statystyki mówią, że 80 procent ludzi nie potrafi tego zrobić – mówi Józef Bojko, wojewódzki konsultant do spraw anestezjologii. – Kursy są bardzo potrzebne, ale społeczeństwo powinno być objęte jakimś całościowym programem już od szkoły podstawowej – zaznacza Bojko.
– Kończą się wakacje, zaczynają się powroty do domów, więc to dobry czas, aby uczyć udzielania pierwszej pomocy – stwierdza Kazimierz Łukawiecki, szef sanepidu w Krapkowicach. – Na poziomie powiatu przygotowaliśmy z policją instrukcję postępowania, która podpowiada, co trzeba zrobić na wypadek jakiegoś nieszczęścia – tłumaczy Łukawiecki.
W ramach akcji "Nie bój się ratować" z udzielania pierwszej pomocy zostali przeszkoleni krapkowiccy policjanci. Aspirant sztabowy Eugeniusz Adamkiewicz, szef krapkowickiej drogówki, mówi, że z ratowaniem osób nieprzytomnych najgorzej radzą sobie kierowcy aut osobowych. – Lepiej wygląda to z kierowcami samochodów ciężarowych, autobusów – dodaje.
A oto szybki kurs udzielania pierwszej pomocy. Po pierwsze sprawdzamy, czy nie ma dla nas zagrożenia, aby samemu nie zostać ratowanym. Po drugie w miarę możliwości zapewniamy sobie pomoc drugiej osoby, która powiadomi służby ratunkowe. Później przechodzimy do resuscytacji. – Inaczej ratujemy dzieci, a inaczej osoby dorosłe – zaznacza Bartosz Janiszewski, ratownik WOPR, pracownik Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krapkowicach. – U osoby dorosłej resuscytację zaczynamy od 30 uciśnięć klatki piersiowej, następnie podajemy dwa wdechy. U dzieci zaczynamy od 5 wdechów ratowniczych, a później resuscytacja wygląda w ten sposób: 15 uciśnięć klatki piersiowej na dwa wdechy, delikatniej – tłumaczy Janiszewski.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Bogusław Kalisz (oprac. WK)