Nie było podsłuchów w szpitalu, ale strach pozostał
Wiadomo, że badanie przeprowadzono w okresie afery podsłuchowej i jak tłumaczą przedstawiciele szpitala, było ono konieczne, bo żadna z osób nie chciała rozmawiać z dyrektorem w jego gabinecie ani pokojach przyległych. Radny powiatowy Marek Piątek ma jednak wątpliwości co do słuszności przeprowadzonej kontroli podsłuchowej.
- Tu chodziło przede wszystkim o komfort psychiczny - tłumaczy starosta Artur Widłak.
Starosta nie planuje jednak kontroli podsłuchowej w nadzorowanym przez niego urzędzie. Wiadomo także, że szpital zakupił dyktafon. Posługuje się nim dyrektor Andrzej Mazur, który nagrywa na niego m.in. dziennikarzy, którzy przychodzą na umówiony wywiad. Przypomnijmy, afera taśmowa wybuchła po tym, jak poprzedni dyrektor szpitala Anatol Majcher ujawnił nagrania, na których słychać było członka zarządu powiatu Jakuba Gładysza, który otwarcie mówił o planach odwołania dyrektora Majchera, co jak wiadomo niedługo potem nastąpiło.
Adam Lecibil (oprac. BO)