Nyscy samorządowcy zaniepokojeni planami Tauronu
– Na odległość trudno jest współdziałać, np. w sytuacjach zagrożeń – zwraca uwagę burmistrz Otmuchowa Jan Woźniak. – Nie wyobrażamy sobie, np. podczas powodzi czy innych zdarzeń losowych, współdziałania z kimś, kto będzie poza województwem opolskim albo poza daną gminą. W nyskim rejonie jest pięć punktów: w Nysie, Otmuchowie, Paczkowie, Głuchołazach i Łambinowicach, mniejszy punkt znajduje sie też w Ścinawie. One mają być zlikwidowane. Nie wyobrażam sobie, że będziemy kontaktować się z Brzegiem czy Grodkowem – podkreśla Woźniak.
Czy reorganizacja będzie wiązała się też redukcjami załogi? – Zazwyczaj jak coś się likwiduje, to w podtekście są redukcje. Oszczędności z reguły zaczyna się od zwalniania ludzi – stwierdza Woźniak.
Niepokój burmistrza Otmuchowa podziela też wiceburmistrz Głuchołaz Roman Sambor, choć jak słyszał, firma nie zamierza zwalniać pracowników:
– Bardziej niepokoi mnie inna rzecz. Jeśli w skali powiatu nyskiego będzie jeden posterunek, to podczas sytuacji kryzysowych, np. powodzi – wydłuży się czas reakcji – ocenia Sambor.
Likwidacja punktów, zdaniem wiceburmistrza Głuchołaz będzie wiązała się z niedogodnościami dla petentów. – Skuteczność infolinii jest różna. Obawiam się o koszty dla mieszkańców – mówi Sambor.
– Podczas konwentu wójtów i burmistrzów podjęliśmy inicjatywę wystąpienia do zarządu Tauronu, może nie z protestem, ale z prośbą o przeanalizowanie jeszcze raz tego, co zdecydowano. Chodzi o to, żeby ci, którzy są zależni od Tauronu, czuli się bezpiecznie. Nikt z nami tego nie konsultował – podkreśla Woźniak.
Rzecznik Tauronu Tomasz Topola potwierdził, że firmę czeka restrukturyzacja, która ma służyć lepszej i skuteczniejszej współpracy - także w sytuacjach kryzysowych. – Tworzymy mocne posterunki, nie kilku lecz kilkunastoosobowe – tłumaczy Topola.
Rzecznik dodaje, że to są dopiero plany. Firma dokładnie je analizuje, a zmian należy się spodziewać na przełomie 2013 i 2014 roku.
Dorota Kłonowska (oprac. WK)